czwartek, 29 sierpnia 2013

Seção Nono Parte II: "Jeżeli chciałeś wydać na siebie wyrok śmierci, to ci się to udało."

     Na sofie siedział Sergio, a nad nim stała Noela, energicznie wymachująca rękami. Dobrze wiedziałam, o co jej chodzi. Nie powiedziałam jej ja, więc będzie teraz maltretować biednego El Lobo, który wygląda tak, jakby zaraz miał jej naprawdę wygadać.
- Pytam po raz ostatni! Co wczoraj robiliście?! – warknęła, a Ramos podskoczył na siedzeniu. Jestem ciekawa ile już go tak męczy. Wygląda na to, że długo, bo jest naprawdę wkurzona.
- No przecież mówię, że pojechaliśmy wczoraj na tor żużlowy! – jęknął przerażony. Noe przetarła twarz dłońmi, a zaraz potem podniosła ręce do góry w jednoznacznym geście mówiącym: „Boże, z kim ja muszę żyć?!”
- Dobrze wiesz, o co mi chodzi! Co robiliście wczoraj w nocy?! – krzyknęła tak głośno, że sąsiedzi na pewno to słyszeli, a biedny Wilk niespodziewający się aż tak głośnego ataku ze strony dziewczyny pisnął przerażony. – I nie kłam, bo i tak wiem, jaka jest prawda. – dodała, kiedy stoper otwierał usta, żeby coś powiedzieć.
- Skoro wiesz, to po co pytasz? – postanowiłam, że w końcu ujawnię swoją obecność wkraczając do akcji. Ktoś musi go uratować, a tym kimś będę ja, ponieważ nikogo innego nie ma w domu. Poczułam na sobie dwa spojrzenia. Jedno mordercze – Noeli, a drugie wdzięczne – Sergio.
- Bo chcę to usłyszeć od ciebie – warknęła pokazując palcem na mnie. – albo ciebie. – dodała przenosząc swój wzrok i rękę na mojego chłopaka.
- Oj Noe, Noe. – jęknęłam i podeszłam do Ramosa. Złapałam go za rękę i podniosłam do góry po czym skierowałam się w stronę wyjścia. Oczywiście moja przyjaciółka nie byłaby sobą, gdyby nie spróbowała jeszcze raz. Stanęła w drzwiach, zagradzając nam przejście. Wywróciłam oczami w jednoznacznym geście zrezygnowania.
- Nie ma łatwo, gadasz po dobroci, czym nie? – już otwierałam usta, żeby coś powiedzieć, al. przerwał mi dzwonek do drzwi. Popatrzyłam zdziwiona na Noele, ale ta bez niczego poszła otworzyć.
   Pomyślałam, że to jest szansa, żeby zwiać. Prawie biegiem z dłonią zaciśniętą na nadgarstku obrońcy ruszyłam w kierunku mojego pokoju. Kiedy tam dotarłam od razu otworzyłam drzwi i niemalże wrzuciłam chłopaka do środka wchodząc zaraz za nim.  Zamknęła drzwi na klucz. Teraz powinna odpuścić, przynajmniej na razie.
- Nie wiem, jak ty z nią wytrzymujesz. – szepnął przerażony. Popatrzyłam na niego i wybuchłam niepohamowanym śmiechem. Sergio był tak przestraszony, że aż blady.
- Moje ty biedactwo. – powiedziałam i dalej uśmiechając się pod nosem podeszłam do obrońcy. Usiadłam mu na kolanach i namiętnie pocałowałam. – Da się do niej przyzwyczaić. – powiedziałam, kiedy skończyliśmy się całować.
- Kocham cię, wiesz? – zapytał po chwili milczenia. Jednak chyba nie o taką odpowiedź mu chodziło, ponieważ usłyszałam, jak cicho wzdycha. – Pewnie, że wiem idioto i ja ciebie też kocham.

NOELA (kiedy poszła otworzyć drzwi)

    Wiem, że coś między nimi jest ! To widać i mi na pewno uda się to z nich wyciągnąć ! No, ale teraz ide otworzyć drzwi, najprawdopodobniej Fabio. Kiedy tylko nacisnęłam klamkę chłopak wpadł do mieszkania i z całej siły mnie pocałował. Nie, żeby mi się nie podobało, ale miałam go zabić za to, że przerwał mi w przesłuchaniu. Oderwałam się niego (nie powiem,  z lekkim bólem) i popatrzyłam na niego zdenerwowana. Wcale nie wyglądał na zdziwionego moją reakcją. Jedyne, co wyrażała jego twarz, to niesamowite rozbawienie.
- Jak dużo się dowiedziałaś, bo jak sądzę przerwałem ci. – no popatrz, jakiś ty domyślny panie Coentrao.
- Czy ciebie to bawi? – warknęłam teraz już tak na poważnie wkurzona. Postanowiłam wyrazić swoje oburzenie efektownym przejściem z przedpokoju do salonu. Usłyszałam tylko wdzięczny śmiech Fabio i już po chwili jego ramiona obejmowały mnie od tyłu.
- Tak, szczególnie, że wiem więcej, niż ty. – szepnął mi do ucha. Zaraz, zaraz. Czy on powiedział, że wie więcej, niż ja?! Moja reakcja była oczywista. Odwróciłam się do niego przodem, na co on był przygotowany i już po chwili całowaliśmy się namiętnie.. Chciałam mu się wyrwać i nagadać, żeby więcej mnie tak nie uciszał, chociaż bardzo mi się to podoba, ale on przewidział, co chcę zrobić i przewrócił nas na kanapę przygniatając mnie swoim wielkim cielskiem. Czułam, jak po woli tracę świadomość. Jednak, gdy poczułam, jak ręka obrońcy wędruje pod moją bluzkę uświadomiłam sobie, gdzie jesteśmy. Ostatkiem silnej woli oderwałam się od niego i popatrzyłam w jego zdziwione oczy.
- Nie tutaj. Sergio i Sandra mogliby w nieodpowiednim momencie chcieć wyjść z domu.
    Nic nie odpowiedział, tylko uśmiechnął się i delikatnie, jakbym była z porcelany, wziął mnie na ręce. Swoje kroki skierował do mojego pokoju. Zatrzasnął za nami drzwi nogą. Położył mnie na łóżku i nie przestając całować pozbywał się naszych ubrań.

SERGIO (kiedy usłyszał, że drzwi w innym pokoju się zamykają)

     Czyli Fabio już jest. Więc tak. Rozmawialiśmy dziś ramo, kiedy dziewczyny były na zakupach. To była męska rozmowa … ale bez piwa. Coentrao nie pozwolił żadnemu z królewskich pić u siebie w domu. Nie ważne. Pomyśleliśmy, że dziewczyny muszą od siebie odpocząć jeden dzień, więc ja zabieram Sandrę, a on Noelę do siebie na całą niedzielę, a w poniedziałek odwozimy je prosto po sklep, w którym pracują. Oczywiście nie biorą ze sobą telefonów. Plan idealny. Teraz tylko trzeba powiedzieć o nim San.
- Księżniczko, zabieram cię do siebie na całe jutro. – powiedziałem spokojnie. Ostatnie, czego teraz potrzebuję, to awantura.
- Musisz mi dać tylko chwilę, żeby się spakować. – odpowiedziała po chwili namysłu i podniosła się z łóżka. Myślę, że jak teraz sama się spakuje to będzie lepiej, bo jak powiem jej o telefonie, to może być sporo krzyku.
    Położyłem się na plecach, a ręce włożyłem za głowę tak, żeby mieć dobry widok na to, co robi moja dziewczyna. Chodziła od szafki do szafki i co chwilę wpakowywała coś do torby. Jednak, kiedy na końcu chciała wpakować ładowarkę postanowiłem wkroczyć do akcji.
- To nie będzie ci potrzebne. – oznajmiłem, jakby to była najbardziej oczywista rzecz na świecie. Sandra popatrzyła na mnie zdziwiona.
- Jak to nie, a jak telefon mi się rozładuje? – zapytała patrząc na mnie, jak na kretyna.
- Nie rozładuje ci się, bo zostaje tutaj. – zaraz się zacznie.
- Nie ma mowy. Jadę z telefonem, albo bez. – oznajmiła zasuwając przegródkę z ładowarką. Popatrzyliśmy sobie wyzywająco w oczy. Rozważałem w głowie dwie opcje. Albo dać jej zabrać ze sobą telefon i liczyć na to, że Fabio namówi Noele, żeby nie brała swojego ze sobą, albo narazić się do końca życia i po prostu ją wynieść. Wybrałem opcję drugą, więc już po chwili Sandra była przerzucona przez moje ramie, a ja nie zważając na to, że zaraz odbije mi płuca swoimi piąstkami wziąłem torbę do ręki i wyszedłem z mieszkania. Posadziłem dziewczynę na siedzeniu w moim samochodzie i wziąłem się za zapinanie jej pasów.
- Daj, sama to zrobie. – warknęła. Było to jednoznaczne z tym, że się poddaje. Uśmiechnąłem się tryumfująco.
- Cieszę się, że w końcu zrozumiałaś, że ze mną i tak nie wygrasz.
- Ciesz się, póki możesz. – mruknęła.
    Zapakowałem jej torbę do bagażnika i usiadłem za kierownicą. Popatrzyłem na Sandrę, która w pełni ignorowała moją obecność. Pokręciłem głowa z dezaprobatą. Widzę, że zapowiada nam się ciekawa niedziela. Uśmiechnąłem się do swojej myśli. Odpaliłem samochód i pojechałem.
  Całą drogę spędziliśmy w ciszy. Sandra patrzyła cały czas przez okno w ogóle nie zwracając na mnie uwagi. Można się było tego po niej spodziewać. Jest uparta i między innymi za to ją kocham.
   Kiedy stanąłem pod domem, a dziewczyna dalej się do mnie nie odzywała postanowiłem pogorszyć jeszcze bardziej swoją sytuację. Wyłączyłem silnik i wysiadłem z samochodu. Podeszłem do drzwi pasażera, otworzyłem je i wziąłem moją dziewczynę na ręce. Jej naturalną reakcją było wyrywanie się. Ha, marny wysiłek i tak jestem silniejszy. Poszedłem za dom i wskoczyłem z nią do basenu.

SANDRA

    Ja nie wiem, czy on tylko udaje, czy naprawdę myśli, że ja wytrzymam bez telefonu. Pff … Znam numer Noeli na pamięć. Najwyżej on zapłaci za rozmowę.
    Zatrzymaliśmy się przy jego domu. Nie zamierzam niczego mu ułatwiać. Cały czas nie odrywałam wzroku od szyby. Usłyszałam, jak Sergio wzdycha ciężko i wysiada z samochodu. Później wszystko działo się już szybko. Podszedł do moich drzwi, otworzył je, wziął mnie na ręce i już po chwili pływaliśmy w basenie. Wynurzyłam się po woli. W tym momencie byłam wściekła.
- Jeżeli chciałeś wydać na siebie wyrok śmierci, to ci się to udało. – warknęłam i podpłynęłam do niego. Złapałam za te jego blond kłaki i wsadziłam mu łeb pod głowę. Nie trwało to jednak długo, ponieważ stoperowi zaczęło brakować powietrza i po prostu wyszarpał się z mojego uścisku i przytulił się do mnie. Popatrzyłam na niego z miną seryjnego mordercy.
- Księżniczko, po prostu powiedz, że jestem od ciebie silniejszy i zakończmy ten bezsensowny spór. – zaproponował.
- Na razie wygrałeś. Nie myśl jednak, że z tobą skończyłam. – powiedziałam i próbowałam się wyrwać. Udało się. Ha ! Punk dla mnie. Wyszłam z basenu i powędrowałam w stronę domu. Zimno mi się od tej wody zrobiło. Nie uszłam może pięć metrów, a moje nogi znów nie dotykały ziemi. Wywróciłam oczami. – Co znowu. – warknęłam, ale kiedy tylko popatrzyłam na obrońcę na moją twarz wkradł się zdradziecki uśmiech. Sergio zaśmiał się wdzięcznie. – No i z czego jape cieszysz.
- Wiesz, że jesteś słodka, kiedy udajesz, że jesteś wredna. – zaśmiał się i dotknął swoim nosem mojego.
- Nie pozwalaj sobie.
- Nigdy. – powiedział i pocałował mnie tak, jakby to miał być ostatni raz. – Chodź, bo od razu widać, że ci zimno. – dodał i ruszył w kierunku drzwi wejściowych.


NOELA
  
    Leżymy sobie z Fabio w łóżku i nie odzywamy się do siebie. Znów to zrobiliśmy i znów było wspaniale. Podniosłam się na łokciach i popatrzyłam chłopakowi w oczy.
- Co robimy? – zapytałam. Obrońca zaśmiał się.
- Nie wytrzymasz minuty nic nie robiąc? – zapytał, na co ja pokiwałam przecząco głową. – Jak dla mnie możemy leżeć tak cały dzień. – dodał, kiedy ja dalej czekałam na odpowiedź.
- Ale dla mnie nie. – powiedziałam i owinięta w koc poczłapałam do szafy z ubraniami. Wzięłam pierwsze, co wpadło mi w ręce i złapałam klamkę, żeby otworzyć drzwi.
- Idę zamówić coś od Chińczyka chcesz? – zatrzymał mnie jego głos.
- Sajgonki. – odpowiedziałam i wyszłam z pokoju.
   W łazience umyłam się i nasmarowałam czekoladowym olejkiem do ciała. Ubrałam się w to, co wyjęłam z szafy i popatrzyłam w lustro, które wisiało na całej ścianie.
   Zobaczyłam szczupłą, nie za wysoką dziewczynę z prawie czarnymi włosami i piwnymi oczami. Nogi miała całkiem długie i w miarę zgrabne. Podniosłam koszulkę i zobaczyłam zupełnie płaski brzuch. Jednak cos było nie tak. Dotknęłam włosów. Może pora na małą zmianę? Wiem, jestem genialna! Wyleciałam z łazienki, jak strzała. Wpadłam do salonu, gdzie urzędował właśnie Fabio.
- Jedzenie zamówione, zaraz powinno być. – oznajmił na wstępie.
- Nie zaczynaj beze mnie. – powiedziałam i zgarnęłam kluczyki i portfel ze stolika. Przesłałam całusa w powietrzu zdezorientowanemu Fabio i popędziłam do samochodu. Odpaliłam go i pojechałam na miasto.
   Przez całą drogę zastanawiałam się, czy dobrze robię, ale kiedy tylko stanęłam na parkingu uznałam, że to tylko włosy i na pewno prędzej, czy później wrócą do siebie, jak nie będzie mi się podobać.

SANDRA

     Od kiedy weszliśmy z Sergio do domu postanowiliśmy obejrzeć jakiś film. Postawiliśmy na „Szybkich i Wściekłych II”, bo ostatnio oglądałam jedynkę i mi się spodobała. Przeleciało może pół godziny filmu, a mi zachciało się siku. Wyswobodziłam się więc z uścisku obrońcy i powędrowałam do toalety.
   Kiedy miałam już wychodzić popatrzyłam w ogromniaste lustro nad umywalką. W oczy od razu rzuciły mi się moje blond włosy. Przypomniało mi się, jak miałam kiedyś zielone końcówki. To był totalny niewypał. Przekazała mi to Noela w dość niedelikatny sposób, a mianowicie śmiała się, jak głupia. Nagle naszła mnie dziwna myśl. A jakby roić to samo, tylko z innym kolorem? Warto spróbować, żeby potem nie żałować.
    Wybiegłam z łazienki i popędziłam do salonu, gdzie Sergio ekscytował się kolejną scena z filmu. Postanowiłam trochę go podejść, bo to ma być dla niego niespodzianka. Usiadłam mu na kolanach i pocałowałam. W czasie, kiedy on zajmował się pogłębianiem pocałunku moja ręka powędrowała do jego kieszeni. Nie pomyliłam się. Znalazłam tam kluczyki do jego maszyny. Kiedy tylko znalazłam to, czego chciałam oderwałam się od niego i wybiegłam z domu. Normalne było to, że on pobiegł za mną. Ja byłam szybsza i w momencie, kiedy on stanął w drzwiach ja już odpalałam silnik.
- Wrócę za około dwie godziny, zatrzymaj film. – rzuciłam przez okno i już mnie nie było. 

_______________________________________

Guten Nacht !! Wróciłam !!
Wreszcie napisałam drugą część rozdziału dziewiątego i już zaczynam pisać dziesiątkę.
Nie uważacie, że dosyć długo nie było Carme i należy wreszcie im trochę namieszać? ;d
No, ale nic więcej już nie mówię ;x

sobota, 3 sierpnia 2013

Seção Nono Parte I : "Nie za dużo chcesz wiedzieć?"



NOELA
   Obudziłam się rano i poczułam, że ktoś się do mnie przytula. Na początku się przestraszyłam, ale kiedy przypomniałam sobie, co wczoraj się stało uśmiech pojawił się na mojej twarzy. Koło mnie leżał nie kto inny, jak Fabio. Po woli wysunęłam się z jego objęć i stanęłam na podłodze. W momencie, kiedy złapałam pion coś mnie zapiekło. No tak, wczoraj przeżyłam pierwszy raz. Popatrzyłam na nogi. Były całe czerwone. Wzięłam z podłogi moją bieliznę i koszulę chłopaka po czym powędrowałam do łazienki. Mam nadzieję, że nie obrazi się za to, że zmarnowałam mu trochę wody i mydła. Ubrałam się w to, co miałam i wyszłam z łazienki. Fabio dalej spał. Przydało by się go obudzić. Już chciałam podejść do łóżka i po prostu go szturchnąć, kiedy wpadłam na genialny pomysł. Mam go obudzić, ale nie powiedziałam, że mam być delikatna. Popatrzyłam na zegarek. Jest godzina siódma. Podeszłam do łóżka i kucnęłam nad chłopakiem. Przybliżyłam usta do jego ucha i powiedziałam całkiem normalnym tonem głosu.
- Fabio, wiesz, że za jakieś pół godziny masz trening? – zapytałam. Nie musiałam długo czekać na jego reakcję. Poderwał się i wbiegł do garderoby. Następnie z jakimiś ubraniami władował się do łazienki. Nie był tam za długo, ponieważ w tempie ekspresowym wyszedł i zaczął pakować torbę. Pff … nawet mnie nie zauważył. Pomyślałam, że uświadomię go o mojej obecności. Odchrząknęłam. On jakby się wtedy obudził. Popatrzył na mnie dziwnie.
- Wcale nie mam treningu, bo jest sobota? – zapytał. Pokiwałam twierdząco głową. – Jeż wiem, jak się czuje Sandra, kiedy ją budzisz. – dodał, po czym jak gdyby nigdy nic podszedł do mnie i pocałował na dzień dobry. – Jakie mamy na dziś plany?
- Nie wiem, jak ty, ale ja idę z dziewczynami do sklepu. – odpowiedziałam.
- Nie da się tego, jakoś przełożyć, żebyśmy spędzili cały dzień razem? – spytał schodząc z pocałunkami na moją szyję. O nie panie Coentrao, ze mną nie tak łatwo.
- Nie da się. Już obiecałam. – powiedział, po czym zwinnym ruchem wyślizgnęłam się spod niego i wstałam z łóżka. Zrezygnowany opadł na poduszki. Zaśmiałam się cicho i poszłam po moją sukienkę. W czymś muszę wrócić. Chciałam wejść do łazienki, żeby się przebrać, ale w ostatnim momencie Fabio zaszedł mi drogę. – Coś się stało?
- Tak. Co się stanie, jeżeli cię nie puszczę? – popatrzyłam na niego, jak na kretyna i chciałam wyminąć, ale on mi nie dał.
- Ja ci dobrze radzę, ty mnie nie wkurzaj.
- Czyli jednak z tobą nie wygram. – wydedukował inteligentnie.
- Nie ma szans.
- No to przynajmniej daj mi się odwieźć do domu.
- No dobrze, już dobrze. – przytaknęłam i po piętnastu minutach siedzieliśmy już w samochodzie piłkarza.

SERGIO (w czasie, kiedy Noela i Fabio się budzili)

    Właśnie patrzę na blondynkę, która leży w moim łóżku. Czy żałuję, że się z nią związałem na stałe? Nie. Zdecydowanie. Dlaczego? Bo jest wyjątkowa. Nie oddał bym jej za żadne skarby świata. Poruszyła się na mojej klatce piersiowej. Nie zdziwiłbym się, gdyby się już obudziła. Patrzę tak na nią od około godziny i wcale nie chcę przestać. Mam nadzieję, że nie będzie żałowała tej nocy, bo nie wiem, co bym wtedy zrobił.
- Jak długo mnie tak już obserwujesz? – miałem rację, że już się budzi.
- Nie wiem. Może godzinę, może dłużej.
- I co jest we mnie takiego interesującego? – zapytała schodząc ze mnie i kładąc się na poduszce obok. Wykorzystałem to i oparłem się po obu stronach jej głowy.
- Wszystko. – wyszeptałem i po raz kolejny pocałowałem namiętnie. Nie trwało to jednak długo, bo dziewczyna wyswobodziła się spode mnie. Westchnąłem ciężko i opadłem głową na poduszki.
- Zbieraj się, bo musisz mnie odwieźć do domu. – powiedziała ubierając się.
- A kto powiedział, że ja cię stąd wypuszczę? – zapytałem z cwanym uśmiechem, którego nie widziała.
- Ja. No już, nie mam czasu, bo muszę wrócić przed Noelą i wyrobić się na spotkanie.
- Zaraz, zaraz. Z kim ty się dziś spotykasz? – moja reakcja była natychmiastowa. Podniosłem się do pozycji siedzącej w momencie.
- Z super, ekstra przystojnym mężczyzną, którego poznałam na czacie. – powiedziała wywracając oczami.
- To w takim razie ci nie pozwalam. – stwierdziłem w całe nie żartując. Sandra popatrzyła na mnie, jakby chciała mnie zabić.
- Po Primo. Nikt mi nie rozkazuje, zawsze robię to, na co mam ochotę. Po Secundo. Może jesteś moim chłopakiem, ale nie pozwala sobie. Po Quatro idę, czy ci się to podoba, czy nie. – zakończyła.
- A po następne właśnie przez to, że jestem twoim chłopakiem, to ci nie pozwalam.
- Właśnie strzelam focha! – powiedziała poważnie i wyszła z pokoju. Zapominając o tym, że jestem w samych bokserkach rzuciłem się w pościg za nią.
- Ej no poczekaj. Chodzi mi o to, żebyś nie spotykała się z facetami, bo będę zazdrosny. – powiedziałem, kiedy złapałem ją przy schodach.
- Kretynie, jak tylko żartowałam. Trochę więcej zaufania do mnie. – warknęła i zeszła po schodach. Rzuciłem się za nią. Skąd ja mogłem wiedzieć, że żartowała. Miała przecież bardzo przekonywujący ton głosu.
- Sandra, poczekaj no. Daj mi się ubrać. – tym razem złapałem ją przy schodach.
- Masz pięć minut. – nie trzeba było mi dwa razy powtarzać.

SANDRA

    Niekompetencja niektórych mnie zadziwia. Poszłam do salonu i usiadłam na jednej z kanap. Rozejrzałam się dookoła. Pierwszy raz jestem w tym pomieszczeniu. Dwie ściany są mocno żółte, a dwie całkowicie przeszklone. Przy jednym z okien stała spora, biała, trzyosobowa kanapa i dwa fotele tego samego koloru. Te meble były skórzane. Naprzeciwko, na ścianie wisiał wielki, plazmowy telewizor. Pod nim, na małej, szerokiej szafce leżało PES3, a obok stał X-boks. Domyślam się, że w szufladach są filmy i gry. Na środku ciemnobrązowego parkietu leżał kudłaty, kremowy dywan. Moje oglądanie przerwał stoper zbiegający po schodach. Nie odzywając się wstałam. A co, niech wie, że się obraziłam. W pewnym momencie, gdy byłam przy drzwiach i miałam je otwierać poczułam, jak Sergio łapie mnie za nadgarstek i odwraca w swoją stronę. Po chwili stałam już przygwożdżona jego cielskiem do ściany. Moje nadgarstki znajdowały się w jego żelaznym uścisku, przygwożdżone do ściany na wysokości moich ramion.
- Księżniczko, wiesz że przesadzasz? – zapytał z cwanym uśmiechem na ustach. Spróbowałam się wyszarpnąć, ale mi nie wyszło, na co chłopak tylko się zaśmiał. Obrzuciłam go spojrzeniem mówiącym, że zaraz go zamorduję i nie będę miała wyrzutów sumienia. – Dobrze wiesz, że ze mną nie wygrasz. – tylko prychnęłam w odpowiedzi.
- Czego chcesz? – warknęłam. Jeżeli zaraz nie wyjedziemy, to nie zdążę przed Noelą i będą pytania typu „z kim byłaś” …
- Oj dobrze wiesz. – odparł i bez ostrzeżenia wpił się w moje usta. Nie, żeby mi się to nie podobało, ale przecież jestem na niego mocno obrażona. Kiedy próbowałam się odsunąć przypomniałam sobie, że za moją głową jest ściana.  – Motorem, czy samochodem? – zapytał, kiedy wreszcie (albo i nie) się ode mnie oderwał.
- Motorem.
- Wiedziałem. – zaśmiał się po czym odsunął się tak, żebym mogła wyjść na zewnątrz. Ramos powędrował za mną. Po chwili siadaliśmy już na jego maszynę. Droga nie trwała długo, ponieważ nie mieszkamy z Noelą daleko, jak się okazuje, a motorem jeszcze szybciej, więc po jakichś dziesięciu minutach stawaliśmy pod klatką. Zeszłam po woli z maszyny. Nie chciałam, bo jest świetna, ale wiadomo. Nie mogę całego życia na niej spędzić.
- Spokojnie, jeszcze nie raz będziesz jechać na tym motorze. – zaśmiał się, kiedy zauważył moje ociąganie. Warknęłam coś nie zrozumiałego pod nosem i już miałam się udać w stronę klatki, kiedy na parking zajechał samochód. Niby nic dziwnego, ale to był samochód Coentrao. No to przesrane. Nie musiałam długo czekać, a wysiadł z niego właściciel, a zaraz potem moja przyjaciółka.

NOELA

     Wysiadłam właśnie z samochodu Fabio, a tu Sandra. Za nią natomiast motor, a na nim jakiś koleś. Nie wiem, kto to, bo ma kask na głowie. Zdziwiłam się, kiedy Fabi do niego podszedł i się z nim przywitał. Popatrzyłam na San z pytaniem wymalowanym na twarzy. Chyba zrozumiała, bo wzięła mnie za rękę i zaczęła ciągnąć w stronę klatki. Nie opierałam się, bo byłam w za dużym szoku. Z kim ona się umawia i jak długo?! Gdy tylko drzwi na klatkę schodową się zamknęły usłyszałam oburzonego Fabio i … Ramosa? A ten co tu robi? Nie, no to ja już nic nie wiem.
    Weszłyśmy z Sandrą do mieszkania, a w momencie, kiedy drzwi się za nami zamknęły ja odzyskałam zdolność logicznego myślenia. Wyszarpnęłam się z uścisku blondynki i nacisnęłam na domofonie guzik, który otwiera klatkę schodową, ponieważ przyrząd już jakąś chwilę dzwonił. Weszłam do kuchni i popatrzyłam na dziewczynę, która łapczywie piła jakiś napój z lodówki.
- Gdzieś była, co żeś robiła, kto to był i skąd tam się wziął Sergio? – nie mogłam się powstrzymać od zadawania pytań, na co Sandra tylko wywróciła oczami. Nie zdążyła jednak nic powiedzieć, bo drzwi do naszego mieszkania otworzyły się z hukiem, a do pomieszczenia, w którym się aktualnie znajdujemy wpadła dwójka zdyszanych chłopaków.
- Co to za akcja? – zapytał stoper łapiąc łapczywie powietrze w płuca.
- Spontaniczna. – odpowiedziała San i jak gdyby nigdy nic usiadła na blacie kuchennym. – Radzę ci się pospieszyć Noe, bo jest dwunasta, czyli za dwie godziny wychodzimy. – dodała. Popatrzyłam na zegarek i z przerażeniem stwierdziłam, że ma rację. Wzięłam Fabio za rękę i zaprowadziłam go do mojego pokoju, po czym kazałam chwilę poczekać, a sama wzięłam jakieś ubrania i poszłam do łazienki.

SERGIO (kiedy Fabio i Noela wyszli z kuchni)


  Kiedy tylko mój przyjaciel zniknął za drzwiami ja znalazłem się koło mojej dziewczyny, a w następnej chwili już ją całowałem. Wiem, że jest obrażona, ale jej przejdzie. Na początku się stawiała, ale jednak mi się udało przekonać ją, że chce tego pocałunku. Oderwaliśmy się od siebie, kiedy ktoś zadzwonił do drzwi.
- Ani mi się waż  stąd ruszać. – pogroziła mi palcem, jak moja mama i zniknęła za drzwiami. Oczywiście nie wytrzymałem długo i poszedłem do niej. Okazało się, że to Clarisse i Irina. No to już wiem, z kim dziewczyny idą na zakupy.
- Cześć wszystkim. – powiedziałem, kiedy zauważyłem, że mnie nie widzą. No tak, kto chciałby w ogóle zwrócić na mnie uwagę.
- Co ty tu robisz? – zapytała zdziwiona Clarisse.
- Mnie również bardzo cię miło widzieć żono mojego przyjaciela oraz ciebie dziewczyno mojego drugiego przyjaciela. – zażartowałem. – A tak na poważnie odwoziłem Sandrę do domu. – Ich miny? Niezapomniane. Popatrzyły na blondynkę pytająco, ale równocześnie z błyskiem w oczach. Baby. Warto było nawet, jeśli Sandra właśnie rzuca się na mnie z pazurami. Głupiutka. Złapałem ja za nadgarstki i pociągnąłem do siebie tak, że ustami przylgnęła do moich.
- Księżniczko, nie bądź taka agresywna. – powiedziałem, kiedy tylko się od siebie oderwaliśmy, za co oberwałem w łeb.
- Dziewczyny chodźcie do salonu, zaraz powinna przyjść Noela. – powiedziała wkurzona mierząc mnie zawistnym spojrzeniem. Chyba coraz bardziej się wkopuję. A co mi tam.

SANDRA

     Właśnie wchodzimy z dziewczynami do salonu. Nie wiedziałam, że Clarisse kogoś przyprowadzi, ale tak naprawdę mi to nie przeszkadza. A wracając do Ramosa. Mam ochotę zabić Wilka. Jednak na razie nie będzie mi to dane, bo stwierdził, że nie będzie nam przeszkadzać i po prostu poszedł.
- Co to było? – wypaliła żona Marcelo. No tak mogłam się tego spodziewać.
- Nic wielkiego. – chciałam ich zbyć taką odpowiedzią, ale chyba jednak mi się nie udało, bo popatrzyły na mnie, a potem na siebie. No tak, czego ja się mogłam spodziewać.
- Ja to nic takiego?! – krzyknęły w tym samym momencie. A myślałam, że tylko ja i Noela tak mamy. No cóż, chyba jednak nie.
- No nic wielkiego. Tak się chyba powinna zachowywać para. – wypaliłam, za nim zdążyłam ugryźć się w język. Ja to jednak powinnam nauczyć się panować nad słowami.
- Jaka para? – zapytała wchodząc do pokoju szatynka. Jeszcze tylko jej tu brakowało.
- No ty i Fabio. – odpowiedziałam, jakby to była najbardziej oczywista rzecz na świecie. Myślałam, że zabije mnie spojrzeniem.
- Dobra, nie wnikam. – powiedziała Clarisse, jakby budząc się z transu. – Noela, poznaj. To dziewczyna Crisa, Irina Shayk. – dodała.
- Hej. – uśmiechnęła się Rosjanka (czyta się czasami gazety, a co?) i wyciągnęła rękę w kierunku pół Portugalki, pół Polki. Ta uścisnęła ją bez najmniejszego zawahania.
- Noela, bardzo mi miło. – odpowiedziała.
- To co, idziemy? – zapytała Brazylijka.
- Daj mi chwilę. Muszę się przebrać. -  powiedziałam i zniknęłam w łazience z nowymi, czystymi ubraniami.

30 minut później.

    Właśnie wchodzimy do pierwszego sklepu w galerii. Oczywiście jest to salon z aparatami, bo Noela tak chciała. Chociaż nie dziwię jej się. W końcu tak długo czekała na ten aparat. Oczywiście długo na niego zbierała, ale dzięki temu stać ją na jeden z lepszych. Potem rzuciłyśmy się w wir zakupów.

NOELA (po zakończeniu zakupów)

    Nie czuję nóg! No ale co się dziwić. Przeszłyśmy wszystkie sklepy. Oczywiście, ja nie za bardzo miałam kasę, bo wszystko poszło na aparat, ale tekst „to do ciebie pasuje, bierzemy bez dyskusji” plus to, że dziewczyny płaciły wzbogaca moją szafę o kilka nowych rzeczy. Nie chciałam, żeby za mnie płaciły, ale cóż. Ktoś mądry powiedział, że z babami nie wygrasz.
   Siedzimy właśnie w jakiejś lodziarni. Jest takie gorąco, że należy nam się cos chłodnego. Od razu mówię, to nie ta lodziarnia, w której spotkałyśmy tych patafianów z EURO. O nie, tam już moja noga więcej nie postanie. Za duży przypał, nawet jak na mnie i Sandrę.
- To do zobaczenia następnym razem. – powiedziała Irina, kiedy odwiozłyśmy ją pod dom Crisa.
- Zadzwoń do nas kiedyś z Los Angeles. – wydarłam się, kiedy już odjeżdżałyśmy, na co modelka tylko się zaśmiała i pomachała nam. Następny z kolei był dom Clarisse. Tam droga była dłuższa, ponieważ mieszkali z Marcelo na samych obrzeżach Madrytu. Postanowiłyśmy umilić sobie jakoś drogę, włączając radio. Zaczęłyśmy śpiewać jakąś piosenkę. Nie wychodziło to nam wcale, a że miałyśmy całkiem odsunięte okna, to ludzie patrzyli na nas, jak na jakieś nienormalne. Po około trzydziestu minutach jazdy dojechałyśmy na miejsce.
- No to się zdzwonimy, prawda?  - zapytała na odchodnym Clarisse.
- Oczywiście. – odpowiedziałyśmy równo z Sandrą i odjechałyśmy pod nasz blok.
 
SANDRA (salon dziewczyn)

- Nie czuję nóg. – jęknęła Noela rozwalona na fotelu.
- Ja też nie. Dawno się tyle nie ołaziłam. – odpowiedziałam. – Która godzina?
- Nie wiem, nie chce mi się sięgać po telefon.
- No wiesz, co … - ostatkami sił włożyłam rękę do kieszeni i wyjęłam telefon. – Osiemnasta. Trzeba się zbierać, bo Ramos zaraz przyjdzie. – zwlekłam się jakimś cudem z łóżka i powędrowałam do łazienki. Nie dane mi jednak było nawet zamknąć drzwi, a Noela stała przy nich.
- Zapomniałabym. Jak to między wami teraz jest?
- Nie za dużo chcesz wiedzieć? – zapytałam wypychając ją z łazienki i zamykając drzwi. Mycie się zajęło mi około piętnaście minut. Nie było to długo, jak na mnie.
     Właśnie wchodziłam przebrana i odświeżona do salonu. Widok, jaki tam zastałam nie da się z niczym porównać.
 ______________________

Nie zabijać ...
Przepraszam, że tak długo mnie nie było, ale mam swoje usprawiedliwienie !!! Wakacje. Wiem, że z powodu czasu wolnego powinnam dodawać więcej rozdziałów, ale ludzie !!!  Mnie nie ma w domu od godziny dziewiątej do dwudziestej trzeciej !!! 
Mam nadzieję, że ktoś to przeczyta.
I mam pytanie. Co tam u was? Jak wakacje mijają, bo moje są zajebiste ;3
Tak, jak już powiedziałam mnie nie ma cały dzień w domu. Chodzę z przyjaciółką na mecze, a jutro są Monster Tracki *.* Oczywiście mnie tam nie zabraknie :D
10 wyjeżdżam do Niemiec. Będę w Leverkusen ok. 80 km od kochanego Dortmundu ;3
Jak się uda to będę na meczu ;3 A, jak nie to i tak zwiedzę stadiony ;3
Pozdrawiam i zapraszam na opowiadanie mojej przyjaciółki:   http://it-s-so-easy.blogspot.com/ o Gunses 'n' Roses