NOELA
Obudziłam się rano i poczułam, że ktoś się do mnie przytula. Na początku
się przestraszyłam, ale kiedy przypomniałam sobie, co wczoraj się stało uśmiech
pojawił się na mojej twarzy. Koło mnie leżał nie kto inny, jak Fabio. Po woli
wysunęłam się z jego objęć i stanęłam na podłodze. W momencie, kiedy złapałam
pion coś mnie zapiekło. No tak, wczoraj przeżyłam pierwszy raz. Popatrzyłam na
nogi. Były całe czerwone. Wzięłam z podłogi moją bieliznę i koszulę chłopaka po
czym powędrowałam do łazienki. Mam nadzieję, że nie obrazi się za to, że
zmarnowałam mu trochę wody i mydła. Ubrałam się w to, co miałam i wyszłam z
łazienki. Fabio dalej spał. Przydało by się go obudzić. Już chciałam podejść do
łóżka i po prostu go szturchnąć, kiedy wpadłam na genialny pomysł. Mam go
obudzić, ale nie powiedziałam, że mam być delikatna. Popatrzyłam na zegarek.
Jest godzina siódma. Podeszłam do łóżka i kucnęłam nad chłopakiem. Przybliżyłam
usta do jego ucha i powiedziałam całkiem normalnym tonem głosu.
- Fabio, wiesz, że za jakieś pół godziny
masz trening? – zapytałam. Nie musiałam długo czekać na jego reakcję. Poderwał
się i wbiegł do garderoby. Następnie z jakimiś ubraniami władował się do
łazienki. Nie był tam za długo, ponieważ w tempie ekspresowym wyszedł i zaczął
pakować torbę. Pff … nawet mnie nie zauważył. Pomyślałam, że uświadomię go o
mojej obecności. Odchrząknęłam. On jakby się wtedy obudził. Popatrzył na mnie
dziwnie.
- Wcale nie mam treningu, bo jest
sobota? – zapytał. Pokiwałam twierdząco głową. – Jeż wiem, jak się czuje
Sandra, kiedy ją budzisz. – dodał, po czym jak gdyby nigdy nic podszedł do mnie
i pocałował na dzień dobry. – Jakie mamy na dziś plany?
- Nie wiem, jak ty, ale ja idę z
dziewczynami do sklepu. – odpowiedziałam.
- Nie da się tego, jakoś przełożyć,
żebyśmy spędzili cały dzień razem? – spytał schodząc z pocałunkami na moją
szyję. O nie panie Coentrao, ze mną nie tak łatwo.
- Nie da się. Już obiecałam. –
powiedział, po czym zwinnym ruchem wyślizgnęłam się spod niego i wstałam z
łóżka. Zrezygnowany opadł na poduszki. Zaśmiałam się cicho i poszłam po moją
sukienkę. W czymś muszę wrócić. Chciałam wejść do łazienki, żeby się przebrać,
ale w ostatnim momencie Fabio zaszedł mi drogę. – Coś się stało?
- Tak. Co się stanie, jeżeli cię nie
puszczę? – popatrzyłam na niego, jak na kretyna i chciałam wyminąć, ale on mi
nie dał.
- Ja ci dobrze radzę, ty mnie nie
wkurzaj.
- Czyli jednak z tobą nie wygram. –
wydedukował inteligentnie.
- Nie ma szans.
- No to przynajmniej daj mi się odwieźć
do domu.
- No dobrze, już dobrze. – przytaknęłam
i po piętnastu minutach siedzieliśmy już w samochodzie piłkarza.
SERGIO (w czasie, kiedy Noela i Fabio
się budzili)
Właśnie patrzę na
blondynkę, która leży w moim łóżku. Czy żałuję, że się z nią związałem na
stałe? Nie. Zdecydowanie. Dlaczego? Bo jest wyjątkowa. Nie oddał bym jej za
żadne skarby świata. Poruszyła się na mojej klatce piersiowej. Nie zdziwiłbym
się, gdyby się już obudziła. Patrzę tak na nią od około godziny i wcale nie
chcę przestać. Mam nadzieję, że nie będzie żałowała tej nocy, bo nie wiem, co
bym wtedy zrobił.
- Jak długo mnie tak już obserwujesz? –
miałem rację, że już się budzi.
- Nie wiem. Może godzinę, może dłużej.
- I co jest we mnie takiego
interesującego? – zapytała schodząc ze mnie i kładąc się na poduszce obok.
Wykorzystałem to i oparłem się po obu stronach jej głowy.
- Wszystko. – wyszeptałem i po raz
kolejny pocałowałem namiętnie. Nie trwało to jednak długo, bo dziewczyna
wyswobodziła się spode mnie. Westchnąłem ciężko i opadłem głową na poduszki.
- Zbieraj się, bo musisz mnie odwieźć do
domu. – powiedziała ubierając się.
- A kto powiedział, że ja cię stąd
wypuszczę? – zapytałem z cwanym uśmiechem, którego nie widziała.
- Ja. No już, nie mam czasu, bo muszę
wrócić przed Noelą i wyrobić się na spotkanie.
- Zaraz, zaraz. Z kim ty się dziś
spotykasz? – moja reakcja była natychmiastowa. Podniosłem się do pozycji
siedzącej w momencie.
- Z super, ekstra przystojnym mężczyzną,
którego poznałam na czacie. – powiedziała wywracając oczami.
- To w takim razie ci nie pozwalam. –
stwierdziłem w całe nie żartując. Sandra popatrzyła na mnie, jakby chciała mnie
zabić.
- Po Primo. Nikt mi nie rozkazuje,
zawsze robię to, na co mam ochotę. Po Secundo. Może jesteś moim chłopakiem, ale
nie pozwala sobie. Po Quatro idę, czy ci się to podoba, czy nie. – zakończyła.
- A po następne właśnie przez to, że
jestem twoim chłopakiem, to ci nie pozwalam.
- Właśnie strzelam focha! – powiedziała
poważnie i wyszła z pokoju. Zapominając o tym, że jestem w samych bokserkach
rzuciłem się w pościg za nią.
- Ej no poczekaj. Chodzi mi o to, żebyś
nie spotykała się z facetami, bo będę zazdrosny. – powiedziałem, kiedy złapałem
ją przy schodach.
- Kretynie, jak tylko żartowałam. Trochę
więcej zaufania do mnie. – warknęła i zeszła po schodach. Rzuciłem się za nią.
Skąd ja mogłem wiedzieć, że żartowała. Miała przecież bardzo przekonywujący ton
głosu.
- Sandra, poczekaj no. Daj mi się ubrać.
– tym razem złapałem ją przy schodach.
- Masz pięć minut. – nie trzeba było mi
dwa razy powtarzać.
SANDRA
Niekompetencja niektórych mnie zadziwia. Poszłam do salonu i usiadłam na
jednej z kanap. Rozejrzałam się dookoła. Pierwszy raz jestem w tym
pomieszczeniu. Dwie ściany są mocno żółte, a dwie całkowicie przeszklone. Przy
jednym z okien stała spora, biała, trzyosobowa kanapa i dwa fotele tego samego
koloru. Te meble były skórzane. Naprzeciwko, na ścianie wisiał wielki, plazmowy
telewizor. Pod nim, na małej, szerokiej szafce leżało PES3, a obok stał X-boks.
Domyślam się, że w szufladach są filmy i gry. Na środku ciemnobrązowego
parkietu leżał kudłaty, kremowy dywan. Moje oglądanie przerwał stoper
zbiegający po schodach. Nie odzywając się wstałam. A co, niech wie, że się
obraziłam. W pewnym momencie, gdy byłam przy drzwiach i miałam je otwierać
poczułam, jak Sergio łapie mnie za nadgarstek i odwraca w swoją stronę. Po
chwili stałam już przygwożdżona jego cielskiem do ściany. Moje nadgarstki
znajdowały się w jego żelaznym uścisku, przygwożdżone do ściany na wysokości
moich ramion.
- Księżniczko, wiesz że przesadzasz? –
zapytał z cwanym uśmiechem na ustach. Spróbowałam się wyszarpnąć, ale mi nie
wyszło, na co chłopak tylko się zaśmiał. Obrzuciłam go spojrzeniem mówiącym, że
zaraz go zamorduję i nie będę miała wyrzutów sumienia. – Dobrze wiesz, że ze
mną nie wygrasz. – tylko prychnęłam w odpowiedzi.
- Czego chcesz? – warknęłam. Jeżeli
zaraz nie wyjedziemy, to nie zdążę przed Noelą i będą pytania typu „z kim
byłaś” …
- Oj dobrze wiesz. – odparł i bez
ostrzeżenia wpił się w moje usta. Nie, żeby mi się to nie podobało, ale
przecież jestem na niego mocno obrażona. Kiedy próbowałam się odsunąć
przypomniałam sobie, że za moją głową jest ściana. – Motorem, czy samochodem? – zapytał, kiedy
wreszcie (albo i nie) się ode mnie oderwał.
- Motorem.
- Wiedziałem. – zaśmiał się po czym
odsunął się tak, żebym mogła wyjść na zewnątrz. Ramos powędrował za mną. Po
chwili siadaliśmy już na jego maszynę. Droga nie trwała długo, ponieważ nie
mieszkamy z Noelą daleko, jak się okazuje, a motorem jeszcze szybciej, więc po
jakichś dziesięciu minutach stawaliśmy pod klatką. Zeszłam po woli z maszyny.
Nie chciałam, bo jest świetna, ale wiadomo. Nie mogę całego życia na niej
spędzić.
- Spokojnie, jeszcze nie raz będziesz
jechać na tym motorze. – zaśmiał się, kiedy zauważył moje ociąganie. Warknęłam
coś nie zrozumiałego pod nosem i już miałam się udać w stronę klatki, kiedy na
parking zajechał samochód. Niby nic dziwnego, ale to był samochód Coentrao. No
to przesrane. Nie musiałam długo czekać, a wysiadł z niego właściciel, a zaraz
potem moja przyjaciółka.
NOELA
Wysiadłam właśnie z samochodu Fabio, a tu Sandra. Za nią natomiast
motor, a na nim jakiś koleś. Nie wiem, kto to, bo ma kask na głowie. Zdziwiłam
się, kiedy Fabi do niego podszedł i się z nim przywitał. Popatrzyłam na San z
pytaniem wymalowanym na twarzy. Chyba zrozumiała, bo wzięła mnie za rękę i
zaczęła ciągnąć w stronę klatki. Nie opierałam się, bo byłam w za dużym szoku.
Z kim ona się umawia i jak długo?! Gdy tylko drzwi na klatkę schodową się
zamknęły usłyszałam oburzonego Fabio i … Ramosa? A ten co tu robi? Nie, no to
ja już nic nie wiem.
Weszłyśmy z Sandrą do mieszkania, a w momencie, kiedy drzwi się za nami
zamknęły ja odzyskałam zdolność logicznego myślenia. Wyszarpnęłam się z uścisku
blondynki i nacisnęłam na domofonie guzik, który otwiera klatkę schodową,
ponieważ przyrząd już jakąś chwilę dzwonił. Weszłam do kuchni i popatrzyłam na
dziewczynę, która łapczywie piła jakiś napój z lodówki.
- Gdzieś była, co żeś robiła, kto to był
i skąd tam się wziął Sergio? – nie mogłam się powstrzymać od zadawania pytań,
na co Sandra tylko wywróciła oczami. Nie zdążyła jednak nic powiedzieć, bo
drzwi do naszego mieszkania otworzyły się z hukiem, a do pomieszczenia, w
którym się aktualnie znajdujemy wpadła dwójka zdyszanych chłopaków.
- Co to za akcja? – zapytał stoper
łapiąc łapczywie powietrze w płuca.
- Spontaniczna. – odpowiedziała San i
jak gdyby nigdy nic usiadła na blacie kuchennym. – Radzę ci się pospieszyć Noe,
bo jest dwunasta, czyli za dwie godziny wychodzimy. – dodała. Popatrzyłam na
zegarek i z przerażeniem stwierdziłam, że ma rację. Wzięłam Fabio za rękę i
zaprowadziłam go do mojego pokoju, po czym kazałam chwilę poczekać, a sama
wzięłam jakieś ubrania i poszłam do łazienki.
SERGIO (kiedy Fabio i Noela wyszli z
kuchni)
Kiedy tylko mój przyjaciel zniknął za drzwiami ja znalazłem się koło
mojej dziewczyny, a w następnej chwili już ją całowałem. Wiem, że jest
obrażona, ale jej przejdzie. Na początku się stawiała, ale jednak mi się udało
przekonać ją, że chce tego pocałunku. Oderwaliśmy się od siebie, kiedy ktoś
zadzwonił do drzwi.
- Ani mi się waż stąd ruszać. – pogroziła mi palcem, jak moja
mama i zniknęła za drzwiami. Oczywiście nie wytrzymałem długo i poszedłem do
niej. Okazało się, że to Clarisse i Irina. No to już wiem, z kim dziewczyny idą
na zakupy.
- Cześć wszystkim. – powiedziałem, kiedy
zauważyłem, że mnie nie widzą. No tak, kto chciałby w ogóle zwrócić na mnie
uwagę.
- Co ty tu robisz? – zapytała zdziwiona
Clarisse.
- Mnie również bardzo cię miło widzieć
żono mojego przyjaciela oraz ciebie dziewczyno mojego drugiego przyjaciela. –
zażartowałem. – A tak na poważnie odwoziłem Sandrę do domu. – Ich miny?
Niezapomniane. Popatrzyły na blondynkę pytająco, ale równocześnie z błyskiem w
oczach. Baby. Warto było nawet, jeśli Sandra właśnie rzuca się na mnie z
pazurami. Głupiutka. Złapałem ja za nadgarstki i pociągnąłem do siebie tak, że
ustami przylgnęła do moich.
- Księżniczko, nie bądź taka agresywna.
– powiedziałem, kiedy tylko się od siebie oderwaliśmy, za co oberwałem w łeb.
- Dziewczyny chodźcie do salonu, zaraz
powinna przyjść Noela. – powiedziała wkurzona mierząc mnie zawistnym
spojrzeniem. Chyba coraz bardziej się wkopuję. A co mi tam.
SANDRA
Właśnie wchodzimy z dziewczynami do salonu. Nie wiedziałam, że Clarisse kogoś
przyprowadzi, ale tak naprawdę mi to nie przeszkadza. A wracając do Ramosa. Mam
ochotę zabić Wilka. Jednak na razie nie będzie mi to dane, bo stwierdził, że
nie będzie nam przeszkadzać i po prostu poszedł.
- Co to było? – wypaliła żona Marcelo.
No tak mogłam się tego spodziewać.
- Nic wielkiego. – chciałam ich zbyć
taką odpowiedzią, ale chyba jednak mi się nie udało, bo popatrzyły na mnie, a
potem na siebie. No tak, czego ja się mogłam spodziewać.
- Ja to nic takiego?! – krzyknęły w tym
samym momencie. A myślałam, że tylko ja i Noela tak mamy. No cóż, chyba jednak
nie.
- No nic wielkiego. Tak się chyba
powinna zachowywać para. – wypaliłam, za nim zdążyłam ugryźć się w język. Ja to
jednak powinnam nauczyć się panować nad słowami.
- Jaka para? – zapytała wchodząc do
pokoju szatynka. Jeszcze tylko jej tu brakowało.
- No ty i Fabio. – odpowiedziałam, jakby
to była najbardziej oczywista rzecz na świecie. Myślałam, że zabije mnie
spojrzeniem.
- Dobra, nie wnikam. – powiedziała
Clarisse, jakby budząc się z transu. – Noela, poznaj. To dziewczyna Crisa,
Irina Shayk. – dodała.
- Hej. – uśmiechnęła się Rosjanka (czyta
się czasami gazety, a co?) i wyciągnęła rękę w kierunku pół Portugalki, pół
Polki. Ta uścisnęła ją bez najmniejszego zawahania.
- Noela, bardzo mi miło. –
odpowiedziała.
- To co, idziemy? – zapytała Brazylijka.
- Daj mi chwilę. Muszę się przebrać. - powiedziałam i zniknęłam w łazience z nowymi,
czystymi ubraniami.
30
minut później.
Właśnie
wchodzimy do pierwszego sklepu w galerii. Oczywiście jest to salon z aparatami,
bo Noela tak chciała. Chociaż nie dziwię jej się. W końcu tak długo czekała na
ten aparat. Oczywiście długo na niego zbierała, ale dzięki temu stać ją na
jeden z lepszych. Potem rzuciłyśmy się w wir zakupów.
NOELA (po zakończeniu zakupów)
Nie czuję nóg! No ale co się dziwić. Przeszłyśmy wszystkie sklepy.
Oczywiście, ja nie za bardzo miałam kasę, bo wszystko poszło na aparat, ale
tekst „to do ciebie pasuje, bierzemy bez dyskusji” plus to, że dziewczyny
płaciły wzbogaca moją szafę o kilka nowych rzeczy. Nie chciałam, żeby za mnie
płaciły, ale cóż. Ktoś mądry powiedział, że z babami nie wygrasz.
Siedzimy właśnie w jakiejś lodziarni. Jest takie gorąco, że należy nam
się cos chłodnego. Od razu mówię, to nie ta lodziarnia, w której spotkałyśmy
tych patafianów z EURO. O nie, tam już moja noga więcej nie postanie. Za duży
przypał, nawet jak na mnie i Sandrę.
- To do zobaczenia następnym razem. –
powiedziała Irina, kiedy odwiozłyśmy ją pod dom Crisa.
- Zadzwoń do nas kiedyś z Los Angeles. –
wydarłam się, kiedy już odjeżdżałyśmy, na co modelka tylko się zaśmiała i
pomachała nam. Następny z kolei był dom Clarisse. Tam droga była dłuższa,
ponieważ mieszkali z Marcelo na samych obrzeżach Madrytu. Postanowiłyśmy umilić
sobie jakoś drogę, włączając radio. Zaczęłyśmy śpiewać jakąś piosenkę. Nie
wychodziło to nam wcale, a że miałyśmy całkiem odsunięte okna, to ludzie
patrzyli na nas, jak na jakieś nienormalne. Po około trzydziestu minutach jazdy
dojechałyśmy na miejsce.
- No to się zdzwonimy, prawda? - zapytała na odchodnym Clarisse.
- Oczywiście. – odpowiedziałyśmy równo z
Sandrą i odjechałyśmy pod nasz blok.
SANDRA (salon dziewczyn)
- Nie czuję nóg. – jęknęła Noela
rozwalona na fotelu.
- Ja też nie. Dawno się tyle nie
ołaziłam. – odpowiedziałam. – Która godzina?
- Nie wiem, nie chce mi się sięgać po
telefon.
- No wiesz, co … - ostatkami sił
włożyłam rękę do kieszeni i wyjęłam telefon. – Osiemnasta. Trzeba się zbierać,
bo Ramos zaraz przyjdzie. – zwlekłam się jakimś cudem z łóżka i powędrowałam do
łazienki. Nie dane mi jednak było nawet zamknąć drzwi, a Noela stała przy nich.
- Zapomniałabym. Jak to między wami
teraz jest?
- Nie za dużo chcesz wiedzieć? –
zapytałam wypychając ją z łazienki i zamykając drzwi. Mycie się zajęło mi około
piętnaście minut. Nie było to długo, jak na mnie.
Właśnie wchodziłam przebrana i odświeżona do salonu. Widok, jaki tam
zastałam nie da się z niczym porównać.
______________________
Nie zabijać ...
Przepraszam, że tak długo mnie nie było, ale mam swoje usprawiedliwienie !!! Wakacje. Wiem, że z powodu czasu wolnego powinnam dodawać więcej rozdziałów, ale ludzie !!! Mnie nie ma w domu od godziny dziewiątej do dwudziestej trzeciej !!!
Mam nadzieję, że ktoś to przeczyta.
I mam pytanie. Co tam u was? Jak wakacje mijają, bo moje są zajebiste ;3
Tak, jak już powiedziałam mnie nie ma cały dzień w domu. Chodzę z przyjaciółką na mecze, a jutro są Monster Tracki *.* Oczywiście mnie tam nie zabraknie :D
10 wyjeżdżam do Niemiec. Będę w Leverkusen ok. 80 km od kochanego Dortmundu ;3
Jak się uda to będę na meczu ;3 A, jak nie to i tak zwiedzę stadiony ;3
Pozdrawiam i zapraszam na opowiadanie mojej przyjaciółki: http://it-s-so-easy.blogspot.com/ o Gunses 'n' Roses
Warto było tak długo czekać ;)
OdpowiedzUsuńRozumiem że są wakacje, sama czasem sobie gdzieś pojadę ;D
Weź mnie w walizkę i zawieź do Leverkusen ^^
Czekam na kolejny i zapraszam do siebie! ;*
ciekawe, ciekawe... ale denerwuje mnie czcionka:)
OdpowiedzUsuńczekam na 10
a przy okazji
wracam po dłuuuugim czasie dodawania rozdziałów przez telefon
zapraszam na nowości
fuck-off-love.blogspot.com
you-and-paradise.blogspot.com