czwartek, 29 sierpnia 2013

Seção Nono Parte II: "Jeżeli chciałeś wydać na siebie wyrok śmierci, to ci się to udało."

     Na sofie siedział Sergio, a nad nim stała Noela, energicznie wymachująca rękami. Dobrze wiedziałam, o co jej chodzi. Nie powiedziałam jej ja, więc będzie teraz maltretować biednego El Lobo, który wygląda tak, jakby zaraz miał jej naprawdę wygadać.
- Pytam po raz ostatni! Co wczoraj robiliście?! – warknęła, a Ramos podskoczył na siedzeniu. Jestem ciekawa ile już go tak męczy. Wygląda na to, że długo, bo jest naprawdę wkurzona.
- No przecież mówię, że pojechaliśmy wczoraj na tor żużlowy! – jęknął przerażony. Noe przetarła twarz dłońmi, a zaraz potem podniosła ręce do góry w jednoznacznym geście mówiącym: „Boże, z kim ja muszę żyć?!”
- Dobrze wiesz, o co mi chodzi! Co robiliście wczoraj w nocy?! – krzyknęła tak głośno, że sąsiedzi na pewno to słyszeli, a biedny Wilk niespodziewający się aż tak głośnego ataku ze strony dziewczyny pisnął przerażony. – I nie kłam, bo i tak wiem, jaka jest prawda. – dodała, kiedy stoper otwierał usta, żeby coś powiedzieć.
- Skoro wiesz, to po co pytasz? – postanowiłam, że w końcu ujawnię swoją obecność wkraczając do akcji. Ktoś musi go uratować, a tym kimś będę ja, ponieważ nikogo innego nie ma w domu. Poczułam na sobie dwa spojrzenia. Jedno mordercze – Noeli, a drugie wdzięczne – Sergio.
- Bo chcę to usłyszeć od ciebie – warknęła pokazując palcem na mnie. – albo ciebie. – dodała przenosząc swój wzrok i rękę na mojego chłopaka.
- Oj Noe, Noe. – jęknęłam i podeszłam do Ramosa. Złapałam go za rękę i podniosłam do góry po czym skierowałam się w stronę wyjścia. Oczywiście moja przyjaciółka nie byłaby sobą, gdyby nie spróbowała jeszcze raz. Stanęła w drzwiach, zagradzając nam przejście. Wywróciłam oczami w jednoznacznym geście zrezygnowania.
- Nie ma łatwo, gadasz po dobroci, czym nie? – już otwierałam usta, żeby coś powiedzieć, al. przerwał mi dzwonek do drzwi. Popatrzyłam zdziwiona na Noele, ale ta bez niczego poszła otworzyć.
   Pomyślałam, że to jest szansa, żeby zwiać. Prawie biegiem z dłonią zaciśniętą na nadgarstku obrońcy ruszyłam w kierunku mojego pokoju. Kiedy tam dotarłam od razu otworzyłam drzwi i niemalże wrzuciłam chłopaka do środka wchodząc zaraz za nim.  Zamknęła drzwi na klucz. Teraz powinna odpuścić, przynajmniej na razie.
- Nie wiem, jak ty z nią wytrzymujesz. – szepnął przerażony. Popatrzyłam na niego i wybuchłam niepohamowanym śmiechem. Sergio był tak przestraszony, że aż blady.
- Moje ty biedactwo. – powiedziałam i dalej uśmiechając się pod nosem podeszłam do obrońcy. Usiadłam mu na kolanach i namiętnie pocałowałam. – Da się do niej przyzwyczaić. – powiedziałam, kiedy skończyliśmy się całować.
- Kocham cię, wiesz? – zapytał po chwili milczenia. Jednak chyba nie o taką odpowiedź mu chodziło, ponieważ usłyszałam, jak cicho wzdycha. – Pewnie, że wiem idioto i ja ciebie też kocham.

NOELA (kiedy poszła otworzyć drzwi)

    Wiem, że coś między nimi jest ! To widać i mi na pewno uda się to z nich wyciągnąć ! No, ale teraz ide otworzyć drzwi, najprawdopodobniej Fabio. Kiedy tylko nacisnęłam klamkę chłopak wpadł do mieszkania i z całej siły mnie pocałował. Nie, żeby mi się nie podobało, ale miałam go zabić za to, że przerwał mi w przesłuchaniu. Oderwałam się niego (nie powiem,  z lekkim bólem) i popatrzyłam na niego zdenerwowana. Wcale nie wyglądał na zdziwionego moją reakcją. Jedyne, co wyrażała jego twarz, to niesamowite rozbawienie.
- Jak dużo się dowiedziałaś, bo jak sądzę przerwałem ci. – no popatrz, jakiś ty domyślny panie Coentrao.
- Czy ciebie to bawi? – warknęłam teraz już tak na poważnie wkurzona. Postanowiłam wyrazić swoje oburzenie efektownym przejściem z przedpokoju do salonu. Usłyszałam tylko wdzięczny śmiech Fabio i już po chwili jego ramiona obejmowały mnie od tyłu.
- Tak, szczególnie, że wiem więcej, niż ty. – szepnął mi do ucha. Zaraz, zaraz. Czy on powiedział, że wie więcej, niż ja?! Moja reakcja była oczywista. Odwróciłam się do niego przodem, na co on był przygotowany i już po chwili całowaliśmy się namiętnie.. Chciałam mu się wyrwać i nagadać, żeby więcej mnie tak nie uciszał, chociaż bardzo mi się to podoba, ale on przewidział, co chcę zrobić i przewrócił nas na kanapę przygniatając mnie swoim wielkim cielskiem. Czułam, jak po woli tracę świadomość. Jednak, gdy poczułam, jak ręka obrońcy wędruje pod moją bluzkę uświadomiłam sobie, gdzie jesteśmy. Ostatkiem silnej woli oderwałam się od niego i popatrzyłam w jego zdziwione oczy.
- Nie tutaj. Sergio i Sandra mogliby w nieodpowiednim momencie chcieć wyjść z domu.
    Nic nie odpowiedział, tylko uśmiechnął się i delikatnie, jakbym była z porcelany, wziął mnie na ręce. Swoje kroki skierował do mojego pokoju. Zatrzasnął za nami drzwi nogą. Położył mnie na łóżku i nie przestając całować pozbywał się naszych ubrań.

SERGIO (kiedy usłyszał, że drzwi w innym pokoju się zamykają)

     Czyli Fabio już jest. Więc tak. Rozmawialiśmy dziś ramo, kiedy dziewczyny były na zakupach. To była męska rozmowa … ale bez piwa. Coentrao nie pozwolił żadnemu z królewskich pić u siebie w domu. Nie ważne. Pomyśleliśmy, że dziewczyny muszą od siebie odpocząć jeden dzień, więc ja zabieram Sandrę, a on Noelę do siebie na całą niedzielę, a w poniedziałek odwozimy je prosto po sklep, w którym pracują. Oczywiście nie biorą ze sobą telefonów. Plan idealny. Teraz tylko trzeba powiedzieć o nim San.
- Księżniczko, zabieram cię do siebie na całe jutro. – powiedziałem spokojnie. Ostatnie, czego teraz potrzebuję, to awantura.
- Musisz mi dać tylko chwilę, żeby się spakować. – odpowiedziała po chwili namysłu i podniosła się z łóżka. Myślę, że jak teraz sama się spakuje to będzie lepiej, bo jak powiem jej o telefonie, to może być sporo krzyku.
    Położyłem się na plecach, a ręce włożyłem za głowę tak, żeby mieć dobry widok na to, co robi moja dziewczyna. Chodziła od szafki do szafki i co chwilę wpakowywała coś do torby. Jednak, kiedy na końcu chciała wpakować ładowarkę postanowiłem wkroczyć do akcji.
- To nie będzie ci potrzebne. – oznajmiłem, jakby to była najbardziej oczywista rzecz na świecie. Sandra popatrzyła na mnie zdziwiona.
- Jak to nie, a jak telefon mi się rozładuje? – zapytała patrząc na mnie, jak na kretyna.
- Nie rozładuje ci się, bo zostaje tutaj. – zaraz się zacznie.
- Nie ma mowy. Jadę z telefonem, albo bez. – oznajmiła zasuwając przegródkę z ładowarką. Popatrzyliśmy sobie wyzywająco w oczy. Rozważałem w głowie dwie opcje. Albo dać jej zabrać ze sobą telefon i liczyć na to, że Fabio namówi Noele, żeby nie brała swojego ze sobą, albo narazić się do końca życia i po prostu ją wynieść. Wybrałem opcję drugą, więc już po chwili Sandra była przerzucona przez moje ramie, a ja nie zważając na to, że zaraz odbije mi płuca swoimi piąstkami wziąłem torbę do ręki i wyszedłem z mieszkania. Posadziłem dziewczynę na siedzeniu w moim samochodzie i wziąłem się za zapinanie jej pasów.
- Daj, sama to zrobie. – warknęła. Było to jednoznaczne z tym, że się poddaje. Uśmiechnąłem się tryumfująco.
- Cieszę się, że w końcu zrozumiałaś, że ze mną i tak nie wygrasz.
- Ciesz się, póki możesz. – mruknęła.
    Zapakowałem jej torbę do bagażnika i usiadłem za kierownicą. Popatrzyłem na Sandrę, która w pełni ignorowała moją obecność. Pokręciłem głowa z dezaprobatą. Widzę, że zapowiada nam się ciekawa niedziela. Uśmiechnąłem się do swojej myśli. Odpaliłem samochód i pojechałem.
  Całą drogę spędziliśmy w ciszy. Sandra patrzyła cały czas przez okno w ogóle nie zwracając na mnie uwagi. Można się było tego po niej spodziewać. Jest uparta i między innymi za to ją kocham.
   Kiedy stanąłem pod domem, a dziewczyna dalej się do mnie nie odzywała postanowiłem pogorszyć jeszcze bardziej swoją sytuację. Wyłączyłem silnik i wysiadłem z samochodu. Podeszłem do drzwi pasażera, otworzyłem je i wziąłem moją dziewczynę na ręce. Jej naturalną reakcją było wyrywanie się. Ha, marny wysiłek i tak jestem silniejszy. Poszedłem za dom i wskoczyłem z nią do basenu.

SANDRA

    Ja nie wiem, czy on tylko udaje, czy naprawdę myśli, że ja wytrzymam bez telefonu. Pff … Znam numer Noeli na pamięć. Najwyżej on zapłaci za rozmowę.
    Zatrzymaliśmy się przy jego domu. Nie zamierzam niczego mu ułatwiać. Cały czas nie odrywałam wzroku od szyby. Usłyszałam, jak Sergio wzdycha ciężko i wysiada z samochodu. Później wszystko działo się już szybko. Podszedł do moich drzwi, otworzył je, wziął mnie na ręce i już po chwili pływaliśmy w basenie. Wynurzyłam się po woli. W tym momencie byłam wściekła.
- Jeżeli chciałeś wydać na siebie wyrok śmierci, to ci się to udało. – warknęłam i podpłynęłam do niego. Złapałam za te jego blond kłaki i wsadziłam mu łeb pod głowę. Nie trwało to jednak długo, ponieważ stoperowi zaczęło brakować powietrza i po prostu wyszarpał się z mojego uścisku i przytulił się do mnie. Popatrzyłam na niego z miną seryjnego mordercy.
- Księżniczko, po prostu powiedz, że jestem od ciebie silniejszy i zakończmy ten bezsensowny spór. – zaproponował.
- Na razie wygrałeś. Nie myśl jednak, że z tobą skończyłam. – powiedziałam i próbowałam się wyrwać. Udało się. Ha ! Punk dla mnie. Wyszłam z basenu i powędrowałam w stronę domu. Zimno mi się od tej wody zrobiło. Nie uszłam może pięć metrów, a moje nogi znów nie dotykały ziemi. Wywróciłam oczami. – Co znowu. – warknęłam, ale kiedy tylko popatrzyłam na obrońcę na moją twarz wkradł się zdradziecki uśmiech. Sergio zaśmiał się wdzięcznie. – No i z czego jape cieszysz.
- Wiesz, że jesteś słodka, kiedy udajesz, że jesteś wredna. – zaśmiał się i dotknął swoim nosem mojego.
- Nie pozwalaj sobie.
- Nigdy. – powiedział i pocałował mnie tak, jakby to miał być ostatni raz. – Chodź, bo od razu widać, że ci zimno. – dodał i ruszył w kierunku drzwi wejściowych.


NOELA
  
    Leżymy sobie z Fabio w łóżku i nie odzywamy się do siebie. Znów to zrobiliśmy i znów było wspaniale. Podniosłam się na łokciach i popatrzyłam chłopakowi w oczy.
- Co robimy? – zapytałam. Obrońca zaśmiał się.
- Nie wytrzymasz minuty nic nie robiąc? – zapytał, na co ja pokiwałam przecząco głową. – Jak dla mnie możemy leżeć tak cały dzień. – dodał, kiedy ja dalej czekałam na odpowiedź.
- Ale dla mnie nie. – powiedziałam i owinięta w koc poczłapałam do szafy z ubraniami. Wzięłam pierwsze, co wpadło mi w ręce i złapałam klamkę, żeby otworzyć drzwi.
- Idę zamówić coś od Chińczyka chcesz? – zatrzymał mnie jego głos.
- Sajgonki. – odpowiedziałam i wyszłam z pokoju.
   W łazience umyłam się i nasmarowałam czekoladowym olejkiem do ciała. Ubrałam się w to, co wyjęłam z szafy i popatrzyłam w lustro, które wisiało na całej ścianie.
   Zobaczyłam szczupłą, nie za wysoką dziewczynę z prawie czarnymi włosami i piwnymi oczami. Nogi miała całkiem długie i w miarę zgrabne. Podniosłam koszulkę i zobaczyłam zupełnie płaski brzuch. Jednak cos było nie tak. Dotknęłam włosów. Może pora na małą zmianę? Wiem, jestem genialna! Wyleciałam z łazienki, jak strzała. Wpadłam do salonu, gdzie urzędował właśnie Fabio.
- Jedzenie zamówione, zaraz powinno być. – oznajmił na wstępie.
- Nie zaczynaj beze mnie. – powiedziałam i zgarnęłam kluczyki i portfel ze stolika. Przesłałam całusa w powietrzu zdezorientowanemu Fabio i popędziłam do samochodu. Odpaliłam go i pojechałam na miasto.
   Przez całą drogę zastanawiałam się, czy dobrze robię, ale kiedy tylko stanęłam na parkingu uznałam, że to tylko włosy i na pewno prędzej, czy później wrócą do siebie, jak nie będzie mi się podobać.

SANDRA

     Od kiedy weszliśmy z Sergio do domu postanowiliśmy obejrzeć jakiś film. Postawiliśmy na „Szybkich i Wściekłych II”, bo ostatnio oglądałam jedynkę i mi się spodobała. Przeleciało może pół godziny filmu, a mi zachciało się siku. Wyswobodziłam się więc z uścisku obrońcy i powędrowałam do toalety.
   Kiedy miałam już wychodzić popatrzyłam w ogromniaste lustro nad umywalką. W oczy od razu rzuciły mi się moje blond włosy. Przypomniało mi się, jak miałam kiedyś zielone końcówki. To był totalny niewypał. Przekazała mi to Noela w dość niedelikatny sposób, a mianowicie śmiała się, jak głupia. Nagle naszła mnie dziwna myśl. A jakby roić to samo, tylko z innym kolorem? Warto spróbować, żeby potem nie żałować.
    Wybiegłam z łazienki i popędziłam do salonu, gdzie Sergio ekscytował się kolejną scena z filmu. Postanowiłam trochę go podejść, bo to ma być dla niego niespodzianka. Usiadłam mu na kolanach i pocałowałam. W czasie, kiedy on zajmował się pogłębianiem pocałunku moja ręka powędrowała do jego kieszeni. Nie pomyliłam się. Znalazłam tam kluczyki do jego maszyny. Kiedy tylko znalazłam to, czego chciałam oderwałam się od niego i wybiegłam z domu. Normalne było to, że on pobiegł za mną. Ja byłam szybsza i w momencie, kiedy on stanął w drzwiach ja już odpalałam silnik.
- Wrócę za około dwie godziny, zatrzymaj film. – rzuciłam przez okno i już mnie nie było. 

_______________________________________

Guten Nacht !! Wróciłam !!
Wreszcie napisałam drugą część rozdziału dziewiątego i już zaczynam pisać dziesiątkę.
Nie uważacie, że dosyć długo nie było Carme i należy wreszcie im trochę namieszać? ;d
No, ale nic więcej już nie mówię ;x

1 komentarz:

  1. Lubię jak mieszasz xd
    Warto było czekać na ten rozdział, bardzo fajny i ciekawy w szczegóły :D
    Czekam na kolejny i zapraszam do mnie >.<

    OdpowiedzUsuń