Rok później …
NOELA
Od roku cały czas farbuję włosy na
granatowo. Okazało się, że to był naprawdę dobry pomysł, bo teraz mój wygląd
podoba mi się jeszcze bardziej. Jednak włosy, to nie jedyne, co się zmieniło.
Otóż Sergio oświadczył się Sandrze i za pół roku borą ślub. Od momentu
oświadczyn stopera, czyli dwóch miesięcy, mieszkam sama, ponieważ moja
przyjaciółka przeprowadziła się do narzeczonego. Nie powiem, żebym czuła się z
tym dobrze, bo ze względu na to, że rzadziej się widzimy musiałyśmy skończyć z
naszą wojną i teraz jest strasznie nudno. Jednak to nie tylko to. Oddaliłyśmy
się od siebie, czego nie mogę znieść.
Aktualnie jestem w drodze do pracy. Madryt
jest dziś wyjątkowo beznadziejny do jazdy, ponieważ zielona fala nie sprzyja
chyba nikomu. Pewne jest to, że spóźnię się dzisiaj, ponieważ to już trzecie
światła, na których stoję, a i tak wyjechałam dużo później, ponieważ zaspałam.
Nie będzie dobrze, jeżeli spóźnię się więcej niż dziesięć minut, bo zmienił mi
się pracodawca, który jest … nie oszukujmy się, po prostu jest chamem i
skończonym bucem. Już dwie dziewczyny wyleciały przez niego, w tym Sandra.
Zamknęłam samochód i pospiesznie ruszyłam
so sklepu. Już miałam wchodzić na zaplecze, żeby się przebrać, ale zatrzymał
mnie mocny uścisk na przedramieniu. Pisnęłam przerażona i odwróciłam się do
napastnika gotowa, żeby się bronić, kiedy ujrzałam … mojego szefa.
- No Nunez Rosa. Całe
pół godziny, co do minuty. Wiesz, co to oznacza.
- Szefie, ale … - nie
dane było mi dokończyć, ponieważ mężczyzna wszedł mi w słowo.
- Nie ma „ale”,
zabieraj się stąd. – warknął. Postanowiłam nic nie mówić, tylko z dumnie
uniesioną głową wymaszerowałam z mojego byłego miejsca pracy.
Pewnie zastanawiacie się, dlaczego nie
złożyłam jeszcze papierów do żadnej agencji modelek, chociaż moje port folio
jest już skończone. No cóż, może po prostu brakuje mi odwagi. Wiem, że to
głupie, ale po prostu się wstydzę i boję, że mogę nie dość, że nie dostać
wymarzonej pracy, to jeszcze zostać skrytykowana.
Zaparkowałam pod domem Ramosa. Tak, muszę
porozmawiać z przyjaciółką, o ile ona jeszcze będzie chciała ze mną rozmawiać.
Podeszłam do drzwi i zadzwoniłam. Czekam, czekam i nic. No cóż, pewnie ich
niema. Zawiedziona wsiadłam do samochodu i wyjęłam telefon. Wybrałam bez
zastanowienia numer do Fabio. Jeden sygnał, drugi sygnał.
~ Słucham cie
maleństwo. – zapytał na wstępie. Czy powiedziałam, że cały czas używa w
kierunku do mnie tego wkurzającego określenia? Nie? No to właśnie mówię.
~ Co porabiasz
dwużeństwo? – postanowiłam, że odpłacę mu się tym samym.
~ Nic. Właśnie
kończymy trening i zaraz możemy się spotkać. – odpowiedział, a w słuchawce
dosyć głośno usłyszałam „Uuuu … Kobieta wzywa” i jestem prawie pewna, że to
byli Ramos i Benzema. No cóż, a jak po niego Jacqueline* dzwoni, to nikt nie ma
prawa się odezwać. Interesujące.
~ Powiedz im, że
słyszałam. – powiedziałam, a w moim głosie słychać było wyraźne rozbawienie.
~ Nie ma sprawy. –
zaśmiał się. – Zaraz po ciebie przyjadę pod … Zaraz, zaraz. Moment, czy ty nie
powinnaś być w pracy?
~ To długa historia.
Będę w domu.
~ Na razie. – i się
rozłączył. No cóż, nie pozostało mi nic innego, jak udać się w stronę
mieszkania. Zastanawiałam się, czy przypadkiem po drodze nie skręcić do agencji
i zostawić mojego port folio. Tak, przyznaję się bez bicia, próbowałam kilka
razy, ale za każdym razem tchórzyłam i ono cały czas jeździ w samochodzie.
Stanęłam na światłach. Ja nie mogę, czy dziś naprawdę muszę zaliczyć wszystkie
czerwone światła w Madrycie?!
Wreszcie dojechałam pod blok, gdzie od
razu oczy rzucił mi się samochód Fabio. No
co, nie moja wina, że jak się jeździ Lambo to widać cię z daleka. Zaparkowałam
koło niego i wyszłam z samochodu. On od razu rzucił się na mnie, jak dziki, ale
nie powiem, żeby mi się to nie podobało. Po chwili jednak się od siebie
oderwaliśmy.
- Więc powiesz mi …
-zaczął, ale ja oczywiście musiałam mu to powiedzieć.
- Nie zaczyna się
zdania od więc. – popatrzył na mnie z mordem, ale i rozbawieniem w oczach.
Pokręcił z dezaprobata głowa.
- A więc powiesz mi
dlaczego nie jesteś w pracy. – powiedział, jakby w ogóle nie zwracając uwagi na
to, co wcześniej powiedziałam.
- Bo ten kretyn mnie
wywalił za to, że się spóźniłam. – mruknęłam.
- Czyli to już ten
czas, w którym składasz podanie do agencji? – zapytał.
- Tak. Nie. Nie mam
odwagi. – jąkałam się, a Fabio był jakby coraz bardziej rozbawiony.
- Oj Maleństwo,
Maleństwo. Co ja z tobą mam. Jutro tam jedziemy i wiesz co robisz. –
powiedział. Chciałam coś odpowiedzieć, ale kiedy tylko otwierałam usta on mi
wszedł w słowo. – O nie, nie, nie. Nie ma żadnego „ale”. Masz tam ze mną
pojechać i bez gadania.
- Dobrze tato. –
powiedziałam wywracając oczami.
- To co chciałabyś
teraz porobić, bo wieczorem mam mecz. – zapytał, kiedy kierowaliśmy się w
stronę mieszkania. – Bo mnie marzy się pizza i jakiś dobry film.
- A ja się w pełni z
tobą zgadzam. Do meczu nie robimy nic.
CARME (kiedy
zniknęli za drzwiami)
- Pamiętacie, jaki
jest plan? – zapytałam Marco i Jose, którzy stali ze mą i obserwowali moją
siostrzyczkę i Fabio.
- Tak, prostszego się
nie dało wymyślić. – odparł ten pierwszy.
- Już jutro będziesz
mój panie Coentrao? – powiedziałam do siebie i uśmiechnęłam się zadowolona.
NOELA (na
drugi dzień rano, piątek)
Wczoraj Królewscy oczywiście wygrali i zakwalifikowali
się do finału Ligi Mistrzów 2013/2014. Strasznie się z tego powodu cieszą i
dziś jest impreza u Ronaldo, ale najpierw muszę iść z Fabio do agencji i złożyć
podanie. Właśnie z tego powodu aktualnie siedzę w jego samochodzie i jedziemy
do wcześniej wspomnianego miejsca. Nie podoba mi się to w cale, ale cóż. Fabi
wmówił sobie, że ja muszę spróbować i takie są tego skutki.
Zatrzymał się pod wielkim budynkiem, a j
zaczęłam panikować. Czuję się, jak wtedy, kiedy jechałam z Sandrą na Santiago
Bernabeu. Nie jest dobrze. Otworzyłam drzwi i powoli wstałam. Popatrzyłam
niepewnie w stronę chłopaka, który dalej pozostawał na siedzeniu.
- Czekam tutaj, a ty
bądź dobrą dziewczynką i zasuwaj złożyć papiery. – powiedział.
- Nie dam rady. –
odpowiedziałam i już znów chciałam otworzyć drzwi, ale chłopak w ostatnim
momencie je zablokował. Zaczęłam się szarpać z klamką, ale niestety nic mi to
nie dało.
- Nie wydurniaj się
Maleństwo, tylko rób swoje. – powiedział głosem nie znoszącym sprzeciwu.
I co ja mogłam zrobić? Podeszłam do
wielkich, szklanych, rozsuwanych drzwi, ale w ostatnim momencie zawróciłam.
Stanęłam przy samochodzie i skrzyżowałam ręce na teczce przyciskając ją do
piersi.
- Nie chce, nie dam
rady. – Fabio westchnął nad swoim ciężkim losem i wysiadł z samochodu. Podszedł
do mnie, położył dłonie na ramionach i zaczął swój wywód.
- Posłuchaj mnie
uważnie. Jesteś najlepsza i na pewno cię przyjmą. Nie po to tyle czasu
zbierałaś na aparat, żeby teraz się poddać. Więc bierz dupę w troki i zasuwaj
do środka.
Odwróciłam się do chłopaka tyłem i ruszyłam
przed siebie. Przeszłam może dwa metry i z ponownym zamiarem ucieczki
zawróciłam. Nie udało mi się jednak nawet dojść do samochodu, a zobaczyłam zabójcze
spojrzenie mojego chłopaka. Zdecydowałam się w ostatnim momencie podjąć jeszcze
jedną próbę. Tym razem udało mi się i przeszłam przez drzwi. Co prawda
przeraził mnie ogrom pomieszczenia, ale zdecydowałam się nie pokazywać tego po
sobie. Podeszłam do recepcji i zapytałam, gdzie mogę złożyć podanie. Padło na
to, że mogę je zostawić tutaj. No nic, tak właśnie zrobiłam i po zapewnieniu
mnie, że na pewno zadzwonią postanowiłam jak najszybciej ulotnić się z tego
miejsca. Już miałam wyjść, kiedy doznałam szoku.
CARME (kiedy
Noela zniknęła za drzwiami)
Nie ma mojej durnej siostry, więc pierwszą
część planu można wcielić życie. Podeszłam do chłopaka, który jak gdyby nigdy
nic opierał się o maskę samochodu i obserwował Noelę, która robiła coś w mojej agencji modelek.
- Cześć Fabio. –
powiedziałam i uśmiechnęłam się do niego. Chyba się trochę przestraszył, bo
odwrócił się od razu.
- O hej Carme. –
odpowiedział i odwzajemnił uśmiech. Boże, powinni go skazać, za to, że jest
taki idealny. Stanęłam naprzeciw niego.
- Przestraszyłeś się
mnie? – zapytałam rozbawiona zbliżając się coraz bardziej do niego. – Nie bój
się mnie, ja nie gryzę. – dodałam, kiedy poruszył się niepewnie.
- To może połykasz w
całości? – zapytał próbując zażartować, kiedy już prawie się pocałowaliśmy. Zbliżaliśmy
się do siebie, a ja położyłam dłonie na jego umięśnionym torsie. Już miał
nastąpić ten moment, ale Fabio coś za mną zobaczył i natychmiast się ode mnie
odsunął, po czym zaczął biec w kierunku wejścia do agencji. Już wiem, co jest.
Moja siostrunia wyszła. No cóż.
- Jeszcze nie
skończyłam panie Coentrao. – powiedziałam do siebie i po prostu z stamtąd
poszłam.
FABIO
Podbiegłem do dziewczyny, która już miała w
oczach łzy. Przeze mnie. Kurwa, czemu nie zareagowałem?! Już miałem ją do
siebie przyciągnąć, kiedy wyciągnęła przed siebie ręce, żebym nawet do niej nie
podchodził, po czym po prostu mnie wyminęła i zaczęła iść przed siebie. No nie!
- Noela, posłuchaj
mnie! – krzyknąłem, kiedy zdążyła odejść jakieś pięć merów i od razu rzuciłem
się w pogoń za nią.
- Nie! – warknęła, ale
głos jej się załamał.
- Noe proszę,
posłuchaj mnie! – nie mam zamiaru tak łatwo odpuścić. Dogoniłem ja i zastawiłem
przejście.
- Nie rozumiesz, że
masz mnie zostawić?! – krzyknęła i popatrzyła na mnie załzawionymi oczami.
- Do niczego nie
doszło!
- Spierdalaj! – krzyknęła
tak, ze niektórzy przechodnie odwrócili się w naszą stronę. Wyrwała mi się i
poszła. Jak ja wszystko potrafię idealnie spierdolić!
NOELA
Dojście do mieszkania zajęło mi piętnaście
minut. Wiedziałam, że nigdy nie wygram z Carme. Znów dostaje to, czego chce.
Księżniczka pragnie, księżniczka dostaje. Dlaczego to jest tak strasznie
niesprawiedliwe?! Zamknęłam za sobą drzwi, oparłam o nie i po woli zsunęłam na
podłogę. Podciągnęłam kolana pod brodę chowając w nich twarz. No i co ja mam
teraz zrobić? A miało być tak pięknie.
Siedziałam tak sobie na podłodze, do póki
nie usłyszałam, jak ktoś puka do drzwi. Postanowiłam, że nie będę się ruszać,
to wtedy ten ktoś sobie pójdzie. Jednak przy moim szczęściu było to oczywiście
niemożliwe i natręt cały czas walił w moje drzwi.
- Kimkolwiek jesteś
zostaw mnie w spokoju! – krzyknęłam.
- Noela, to ja.
Clarisse. – usłyszałam z drugiej strony. Po woli podniosłam się i otworzyłam
drzwi, jednak schowałam się za nimi. Postanowiłam uprzedzić Brazylijkę, żeby mi
tu na zawał nie padła, jak mnie zobaczy.
- Clari słuchaj.
Wyglądam tragicznie. – powiedziałam.
- Spokojnie dużo już
widz … - nie zdążyła dokończyć, bo zamknęłam drzwi i pokazał się jej w pełni. –
Co ci się stał ?! – krzyknęła, a ja po prostu od nowa się rozryczałam i
rzuciłam przyjaciółce w ramiona. Nie wiem, jak, ale poprowadziła mnie do salonu
i już po chwili leżałam głową na jej kolanach. – Powiesz mi, co się stało? –
zapytała, kiedy zdążyłam się trochę uspokoić.
- Fabio … On … Carme …
Port folio. – jąkałam się. Nie dałam rady wydusić z siebie słowa.
- Ciii … -
powiedziała. – Ubieraj się idziemy na imprezę. – dodała po chwili namysłu.
- Ja nie mam zamiaru.
– powiedziałam stanowczo.
- A mnie to mało
obchodzi. – powiedziała z kpiącym uśmieszkiem. – idziemy tam i pokażesz temu
kretynowi, że jesteś silna, bo jak się zdążyłam domyślić, to chodzi o Coentrao.
– wtrąciła, kiedy chciałam coś powiedzieć.
- Mam z tobą jakieś
szanse na wygraną? – zapytałam.
- Niee. –
odpowiedziała stanowczo. – A teraz marsz mi się przebrać. Za godzinę będzie tu
po nas Irina.
- No już dobra, dobra.
– zaśmiałam się i powędrowałam do pokoju.
Znalazłam jakiś zestaw, wzięłam kosmetyki
i udałam się do łazienki. Związałam włosy w koka na środku głowy, odkręciłam
kurki, stawiając na szybki prysznic. Kiedy go skończyłam umalowałam się,
ubrałam i wróciłam do salonu. Jak się okazało Rosjanka była już u mnie i z
niecierpliwością czekała, aż w końcu przyjdę i ja. Kiedy stanęłam w drzwiach od
razu rzuciła się na mnie i z całej siły do siebie przytuliła. Czyli, że
Clarisse jej powiedziała, to co wie. Nie wiele, ale zawsze to ona mnie
wytłumaczyła jakoś i ja już nie będę musiała o tym mówić.
Po pół godziny dotarłyśmy do domu Ronaldo.
Ja oczywiście w dalszym ciągu nie byłam przekonana co do mojej obecności tutaj
i nie omieszkałam uświadamiać w tym na każdym kroku dziewczyn, ale wiedziały
lepiej i tym sposobem jestem.
Wysiadłyśmy z samochodu i powędrowałyśmy do drzwi. Irina nawet nie
pukając otworzyła nam drzwi. No tak, przecież ona też tu mieszka.
W środku byli już chyba wszyscy, nie
pomijając partnerek piłkarzy i Fabio. On jednak chyba mnie nie zobaczył, bo
stał przy barze i żywo gestykulując rozmawiał o czymś z chłopakami. No nie
ważne. Zauważyłam gdzieś w oddali Karima, który flirtował z jakąś blondyną.
Wkurzyło mnie to, bo pewnie nie przyprowadził Jacqueline, tylko jakiegoś
pustaka, a blondynka męczy się sama w domu. Podeszłam do niego i odciągnęłam od
lafiryndy po czym powędrowałam na balkon na pierwszym piętrze, gdzie nie było
nikogo.
- Ej, ja tam niezłą
sztukę wyrywałem w środku! – oburzył się Francuz.
- Ja ci dam niezłą
sztukę ty szowinistyczna świnio! Najlepsza sztuka, jaką kiedykolwiek wyrwałeś
właśnie siedzi u Cebie w domu, a ty masz zamiar zdradzić ja z jakimś pustakiem!
- A co cie obchodzi?!
- A to, że Jacqueline
to jedna z najlepszych osób, jaką kiedykolwiek poznałam i nie mam zamiaru
patrzeć, jak marnuje sobie przy tobie życie! Zachowujesz się tak, jakby jej
uczucia nie miały dla ciebie znaczenia! – nie miałam zamiaru na to patrzeć. Nie
obchodziło mnie to, że właśnie przybiegli ty Fabio i Ronaldo,
najprawdopodobniej po to, żeby ratować napastnika. – Zachowujesz się, jak
gwiazda, którą nie jesteś!
- Spokojnie maleństwo,
bo zaraz go zabijesz. – powiedział (chyba) mój chłopak i już chciał mnie złapać
w pasie, ale momentalnie odwróciłam się i wbiłam wskazujący palec w jego klatkę
piersiową.
- A ty nawet nie waż
się mnie dotykać. – wysyczałam.
- Noe porozmawiaj ze
mną. Przecież próbuję ci wytłumaczyć, że do niczego nie doszło.
- Nawet jeśli to i tak
bardzo tego chciałeś. – wyplułam, jak najgorszą obelgę i powędrowałam do
schodów. Nie mam zamiaru dalej przebywać w towarzystwie choćby jednego
chłopaka.
Wyszła na pole. Oczywiście chłopak
powędrował za mną, bo jakże by inaczej. Już miałam wejść w zakręt, kiedy ktoś
stanął mi naprzeciw. Jęknęłam, kiedy rozpoznałam tego kolesia z imprezy.
- Hej maleńka. Coś ci
pokaże. – tyle powiedział, zanim nie przylgnął do mnie i z całej siły
pocałował. Na początku nie zareagowałam, ale kiedy zrozumiałam, o co chodzi
odepchnęłam go z całej siły.
- Co ty do kurwej
nędzy odpierdalasz?! – krzyknęłam i uświadomiłam sobie, kto musiał na to wszystko
patrzeć. Odwróciłam się i zobaczyłam Fabio, który patrzy na mnie z żalem, ale i
… jakbym była najgorszym śmieciem tego świata. Zabolało. – Fabio … -
wyszeptałam.
- To my później
skończymy skarbie. – powiedział ten koleś i pocałował mnie w policzek po czym
poszedł. Usłyszałam, jak Portugalczyk śmieje się kpiąco.
- Czyli, że to ja
jestem tym złym? Może jednak nie. Ciekawy jestem, jak długo obrabiałaś mi dupe,
a spotykałaś się z tym lalusiem. – powiedział z nienawiścią, jednak dało się
wyczuć trochę żalu, który z całej siły próbował ukryć.
- Nie mów tak!
- A jak mam mówić?!
Chciałem ci wytłumaczyć, że z twoją siostrą noc mnie nie łączy, a ty po prostu
puszczasz się na prawo i lewo?! Myślałem, że jesteś inna. – ostatnie powiedział
tak, że łzy stanęły mi w oczach.
- Dasz mi się
wytłumaczyć? – wyszeptałam z nadzieją.
- A ty mi dałaś? –
powiedział z żalem o czym po prostu odwrócił się i poszedł z powrotem do
Cristiano na imprezę.
- Fabio ! – krzyknęłam
na całe gardło, ale już się nie odwrócił. Straciłam go ! Na własne życzenie !
Zdjęłam buty szpilki i postanowiłam, że odwiedzę Jacqueline. W końcu i tak
Karim na pewno nie wróci na noc, a ona będzie siedzieć sama. Po drodze
wstąpiłam do jakiegoś alkoholowego i wyposażyłam się w odpowiedni zapas. Kiedy
byłam już pod drzwiami Francuzki zapukałam z całej siły. Nie musiałam długo
czekać, a otworzyła mi zapłakana dziewczyna.
- O, Noela. Co ty tu
robisz i dlaczego płaczesz? – zapytała patrząc na mnie zdziwiona.
- No cóż. Tak jakby
zerwałam z Fabio i mam ze sobą coś odpowiedniego na taką sytuację. – mówiąc to
podniosłam do góry siatki z kilkunastoma piwami i wódką. Dziewczyna uśmiechnęła
się lekko i otworzyła szerzej drzwi tym samym zapraszając mnie do środka. Bez
wahania przystałam na jej propozycje i już po chwili siedziałyśmy w
przestronnym salonie. Dziewczyna przyniosła kieliszki i jakieś dwa napoje po
czym usiadła obok mnie.
- No to zaczynamy. –
powiedziała. – Dlaczego zerwałaś z Fabio?
RANO
Obudziło mnie słońce, które wpadało do
pokoju przez niezasuniętą roletę. Podniosłam głowę, ale od razu tego
pożałowałam. Poczułam się, jakby ktoś wbijał mi w banię noże, więc po prostu ją
opuściłam. Próbowałam sobie przypomnieć gdzie jestem i dlaczego akurat w takim
stanie. Nie minęło pięć minut, a obrazy z wczorajszej nocy zaczęły pojawiać mi
się przed oczami. Opierdol Karima, wyjście z imprezy, gościu, zerwanie z Fabio,
spotkanie z Jacqueline, pierwszy kieliszek, piwo, drugi kieliszek, piwo, trzeci
kieliszek, piwo, koniec filmu. Po trzecim piwie już nic nie pamiętam.
Po raz kolejny próbowałam się podnieść i
tym razem udało mi się dojść do pozycji siedzącej. Zawsze to coś. Omiotłam
spojrzeniem pokój i stwierdzam, że nie jest aż tak źle. Francuzka śpi na fotelu
naprzeciwko, a wszystkie puszki i dwie butelki po wódce. Zauważyłam w jednej
butelce jeszcze trochę napoju, więc wlekąc się jak to tylko możliwe doszłam do
zbawienia i za jednym razem wszystko wypiłam. Postanowiłam, że obudzę
przyjaciółkę, bo musimy posprzątać, zanim przyjdzie Karim.
- Jacqueline obudź
się. – powiedziałam potrząsając lekko jej ramieniem. – Jest dziesiąta. Benzema
zaraz przyjdzie. – dodałam, kiedy nie zauważyłam u niej żadnej reakcji na moje
wcześniejsze słowa.
- Co? Aaa … - mruknęła
po woli otwierając oczy. – Nie jest tak źle, wyrobie się. – dodała, kiedy już
rozejrzała się po pokoju. – Jaki masz rozmiar ubrań? – zapytała.
- Trzydzieści osiem, a
co? – zapytałam zdziwiona.
- Chodź na górę. Dam
ci jakieś moje ubrania i weźmiesz prysznic, bo w takim stanie nie dam ci się
pokazać ludziom. – powiedziała i uśmiechnęła się do mnie lekko, co
odwzajemniłam.
Po około pół godziny wychodziłam od
dziewczyny już ubrana, jak człowiek. Pomyślałam, że zostawię jej moją sukienkę
za ciuchy, które mam na sobie. Taka … mała wymiana. Szłam do domu, nie
dzwoniłam po taksówkę, bo stwierdziłam, że muszę pomyśleć, a spacer dobrze mi
zrobi. Po drodze, kiedy mijałam kiosk w oczy rzucił mi się jeden tytuł jakiegoś
pismaka. Podeszłam więc do wystawy i przeczytałam go dokładnie. „Koniec
wielkiej miłości piłkarza Realu Madryt i Noeli Nunez Rosa?”. Wmurowało mnie.
Skąd oni wiedzieli, że się pokłóciliśmy? No tak, impreza, a hieny zawsze są
tam, gdzie coś się dzieje i jest dużo Galaktycznych.
- Poproszę tamtą gazetę.
– powiedziałam do starszego pana za okienkiem.
- Dwa euro. –
odpowiedział. Zapłaciłam mu i czym prędzej pomaszerowałam do mieszkania.
Jednak, kiedy stanęłam przed blokiem przeraziłam się nie na żarty. Pod moją
klatką najwredniejsza sąsiadka, jaką mam stała przed drzwiami i laską odganiała
…. Paparatzi. Oczywiście byłoby to śmieszne, gdyby nie fakt, że kiedy tylko
zobaczył mnie zaczął biec w moją stronę. O nie tak dobrze to nie ma. Zaczęłam
uciekać, aż trafiłam do parku. Weszłam na pierwsze lepsze drzewo i czekałam,
aż hieny zrezygnują. Nie mam zamiaru o
niczym z nimi rozmawiać. A i są tego plusy. Będę przynajmniej mogła pomyśleć
nad ewentualnym powrotem do Polski…
________________________________
Kuku !! ;D
Witam was w tym jakże sadystycznym miesiącu ...
Publikuję nowy rozdział ;D
Na koniec wprowadzam mały szantaż, ponieważ czuję się niedowartościowana, a że ta "historyjka" dobiega po woli końca i ja zastanawiam się nad tym czy pisać następną to chcę zobaczyć, czy dacie rade ;p
Pozdrawiam, CrazyGirl.
sporo tu muszę nadrobić. czekaja mnie przyjemne lektury ;)
OdpowiedzUsuńPo długiej przerwie zapraszam na 9 rozdział Cristiano and Natalie.
Pozdrawiam ;*
http://cristiano-natalie-opowiadanie.blogspot.com/
Genialny rozdział!! :D Masz talent, zawsze to mówiłam :D Tylko niech nie wraca do Polski :>
OdpowiedzUsuńCzekam na kolejny! :)
Cudowny blog i rozdział również! :) /Agata
OdpowiedzUsuńChcę więcej i więcej! Szkoda że niedługo koniec.. Bo to świetne opowiadanie, liczę że będą kolejne! ;) /Izaaa;3
OdpowiedzUsuńSerdecznie zapraszam na 10 Cristiano and Natalie.
OdpowiedzUsuńhttp://cristiano-natalie-opowiadanie.blogspot.com