poniedziałek, 16 września 2013

Seção Décimo: "Spierdalaj!"

Rok później …
NOELA

      Od roku cały czas farbuję włosy na granatowo. Okazało się, że to był naprawdę dobry pomysł, bo teraz mój wygląd podoba mi się jeszcze bardziej. Jednak włosy, to nie jedyne, co się zmieniło. Otóż Sergio oświadczył się Sandrze i za pół roku borą ślub. Od momentu oświadczyn stopera, czyli dwóch miesięcy, mieszkam sama, ponieważ moja przyjaciółka przeprowadziła się do narzeczonego. Nie powiem, żebym czuła się z tym dobrze, bo ze względu na to, że rzadziej się widzimy musiałyśmy skończyć z naszą wojną i teraz jest strasznie nudno. Jednak to nie tylko to. Oddaliłyśmy się od siebie, czego nie mogę znieść.
   Aktualnie jestem w drodze do pracy. Madryt jest dziś wyjątkowo beznadziejny do jazdy, ponieważ zielona fala nie sprzyja chyba nikomu. Pewne jest to, że spóźnię się dzisiaj, ponieważ to już trzecie światła, na których stoję, a i tak wyjechałam dużo później, ponieważ zaspałam. Nie będzie dobrze, jeżeli spóźnię się więcej niż dziesięć minut, bo zmienił mi się pracodawca, który jest … nie oszukujmy się, po prostu jest chamem i skończonym bucem. Już dwie dziewczyny wyleciały przez niego, w tym Sandra.
    Zamknęłam samochód i pospiesznie ruszyłam so sklepu. Już miałam wchodzić na zaplecze, żeby się przebrać, ale zatrzymał mnie mocny uścisk na przedramieniu. Pisnęłam przerażona i odwróciłam się do napastnika gotowa, żeby się bronić, kiedy ujrzałam … mojego szefa.
- No Nunez Rosa. Całe pół godziny, co do minuty. Wiesz, co to oznacza.
- Szefie, ale … - nie dane było mi dokończyć, ponieważ mężczyzna wszedł mi w słowo.
- Nie ma „ale”, zabieraj się stąd. – warknął. Postanowiłam nic nie mówić, tylko z dumnie uniesioną głową wymaszerowałam z mojego byłego miejsca pracy.
    Pewnie zastanawiacie się, dlaczego nie złożyłam jeszcze papierów do żadnej agencji modelek, chociaż moje port folio jest już skończone. No cóż, może po prostu brakuje mi odwagi. Wiem, że to głupie, ale po prostu się wstydzę i boję, że mogę nie dość, że nie dostać wymarzonej pracy, to jeszcze zostać skrytykowana.
      Zaparkowałam pod domem Ramosa. Tak, muszę porozmawiać z przyjaciółką, o ile ona jeszcze będzie chciała ze mną rozmawiać. Podeszłam do drzwi i zadzwoniłam. Czekam, czekam i nic. No cóż, pewnie ich niema. Zawiedziona wsiadłam do samochodu i wyjęłam telefon. Wybrałam bez zastanowienia numer do Fabio. Jeden sygnał, drugi sygnał.
~ Słucham cie maleństwo. – zapytał na wstępie. Czy powiedziałam, że cały czas używa w kierunku do mnie tego wkurzającego określenia? Nie? No to właśnie mówię.
~ Co porabiasz dwużeństwo? – postanowiłam, że odpłacę mu się tym samym.
~ Nic. Właśnie kończymy trening i zaraz możemy się spotkać. – odpowiedział, a w słuchawce dosyć głośno usłyszałam „Uuuu … Kobieta wzywa” i jestem prawie pewna, że to byli Ramos i Benzema. No cóż, a jak po niego Jacqueline* dzwoni, to nikt nie ma prawa się odezwać. Interesujące.
~ Powiedz im, że słyszałam. – powiedziałam, a w moim głosie słychać było wyraźne rozbawienie.
~ Nie ma sprawy. – zaśmiał się. – Zaraz po ciebie przyjadę pod … Zaraz, zaraz. Moment, czy ty nie powinnaś być w pracy?
~ To długa historia. Będę w domu.
~ Na razie. – i się rozłączył. No cóż, nie pozostało mi nic innego, jak udać się w stronę mieszkania. Zastanawiałam się, czy przypadkiem po drodze nie skręcić do agencji i zostawić mojego port folio. Tak, przyznaję się bez bicia, próbowałam kilka razy, ale za każdym razem tchórzyłam i ono cały czas jeździ w samochodzie. Stanęłam na światłach. Ja nie mogę, czy dziś naprawdę muszę zaliczyć wszystkie czerwone światła w Madrycie?!
        Wreszcie dojechałam pod blok, gdzie od razu  oczy rzucił mi się samochód Fabio. No co, nie moja wina, że jak się jeździ Lambo to widać cię z daleka. Zaparkowałam koło niego i wyszłam z samochodu. On od razu rzucił się na mnie, jak dziki, ale nie powiem, żeby mi się to nie podobało. Po chwili jednak się od siebie oderwaliśmy.
- Więc powiesz mi … -zaczął, ale ja oczywiście musiałam mu to powiedzieć.
- Nie zaczyna się zdania od więc. – popatrzył na mnie z mordem, ale i rozbawieniem w oczach. Pokręcił z dezaprobata głowa.
- A więc powiesz mi dlaczego nie jesteś w pracy. – powiedział, jakby w ogóle nie zwracając uwagi na to, co wcześniej powiedziałam.
- Bo ten kretyn mnie wywalił za to, że się spóźniłam. – mruknęłam.
- Czyli to już ten czas, w którym składasz podanie do agencji? – zapytał.
- Tak. Nie. Nie mam odwagi. – jąkałam się, a Fabio był jakby coraz bardziej rozbawiony.
- Oj Maleństwo, Maleństwo. Co ja z tobą mam. Jutro tam jedziemy i wiesz co robisz. – powiedział. Chciałam coś odpowiedzieć, ale kiedy tylko otwierałam usta on mi wszedł w słowo. – O nie, nie, nie. Nie ma żadnego „ale”. Masz tam ze mną pojechać i bez gadania.
- Dobrze tato. – powiedziałam wywracając oczami.
- To co chciałabyś teraz porobić, bo wieczorem mam mecz. – zapytał, kiedy kierowaliśmy się w stronę mieszkania. – Bo mnie marzy się pizza i jakiś dobry film.
- A ja się w pełni z tobą zgadzam. Do meczu nie robimy nic.

CARME (kiedy zniknęli za drzwiami)

- Pamiętacie, jaki jest plan? – zapytałam Marco i Jose, którzy stali ze mą i obserwowali moją siostrzyczkę i Fabio.
- Tak, prostszego się nie dało wymyślić. – odparł ten pierwszy.
- Już jutro będziesz mój panie Coentrao? – powiedziałam do siebie i uśmiechnęłam się zadowolona.


NOELA (na drugi dzień rano, piątek)

    
    Wczoraj Królewscy oczywiście wygrali i zakwalifikowali się do finału Ligi Mistrzów 2013/2014. Strasznie się z tego powodu cieszą i dziś jest impreza u Ronaldo, ale najpierw muszę iść z Fabio do agencji i złożyć podanie. Właśnie z tego powodu aktualnie siedzę w jego samochodzie i jedziemy do wcześniej wspomnianego miejsca. Nie podoba mi się to w cale, ale cóż. Fabi wmówił sobie, że ja muszę spróbować i takie są tego skutki.
    Zatrzymał się pod wielkim budynkiem, a j zaczęłam panikować. Czuję się, jak wtedy, kiedy jechałam z Sandrą na Santiago Bernabeu. Nie jest dobrze. Otworzyłam drzwi i powoli wstałam. Popatrzyłam niepewnie w stronę chłopaka, który dalej pozostawał na siedzeniu.
- Czekam tutaj, a ty bądź dobrą dziewczynką i zasuwaj złożyć papiery. – powiedział.
- Nie dam rady. – odpowiedziałam i już znów chciałam otworzyć drzwi, ale chłopak w ostatnim momencie je zablokował. Zaczęłam się szarpać z klamką, ale niestety nic mi to nie dało.
- Nie wydurniaj się Maleństwo, tylko rób swoje. – powiedział głosem nie znoszącym sprzeciwu.
   I co ja mogłam zrobić? Podeszłam do wielkich, szklanych, rozsuwanych drzwi, ale w ostatnim momencie zawróciłam. Stanęłam przy samochodzie i skrzyżowałam ręce na teczce przyciskając ją do piersi.
- Nie chce, nie dam rady. – Fabio westchnął nad swoim ciężkim losem i wysiadł z samochodu. Podszedł do mnie, położył dłonie na ramionach i zaczął swój wywód.
- Posłuchaj mnie uważnie. Jesteś najlepsza i na pewno cię przyjmą. Nie po to tyle czasu zbierałaś na aparat, żeby teraz się poddać. Więc bierz dupę w troki i zasuwaj do środka.
   Odwróciłam się do chłopaka tyłem i ruszyłam przed siebie. Przeszłam może dwa metry i z ponownym zamiarem ucieczki zawróciłam. Nie udało mi się jednak nawet dojść do samochodu, a zobaczyłam zabójcze spojrzenie mojego chłopaka. Zdecydowałam się w ostatnim momencie podjąć jeszcze jedną próbę. Tym razem udało mi się i przeszłam przez drzwi. Co prawda przeraził mnie ogrom pomieszczenia, ale zdecydowałam się nie pokazywać tego po sobie. Podeszłam do recepcji i zapytałam, gdzie mogę złożyć podanie. Padło na to, że mogę je zostawić tutaj. No nic, tak właśnie zrobiłam i po zapewnieniu mnie, że na pewno zadzwonią postanowiłam jak najszybciej ulotnić się z tego miejsca. Już miałam wyjść, kiedy doznałam szoku.

CARME (kiedy Noela zniknęła za drzwiami)


    Nie ma mojej durnej siostry, więc pierwszą część planu można wcielić życie. Podeszłam do chłopaka, który jak gdyby nigdy nic opierał się o maskę samochodu i obserwował Noelę, która robiła coś w mojej agencji modelek.
- Cześć Fabio. – powiedziałam i uśmiechnęłam się do niego. Chyba się trochę przestraszył, bo odwrócił się od razu.
- O hej Carme. – odpowiedział i odwzajemnił uśmiech. Boże, powinni go skazać, za to, że jest taki idealny. Stanęłam naprzeciw niego.
- Przestraszyłeś się mnie? – zapytałam rozbawiona zbliżając się coraz bardziej do niego. – Nie bój się mnie, ja nie gryzę. – dodałam, kiedy poruszył się niepewnie.
- To może połykasz w całości? – zapytał próbując zażartować, kiedy już prawie się pocałowaliśmy. Zbliżaliśmy się do siebie, a ja położyłam dłonie na jego umięśnionym torsie. Już miał nastąpić ten moment, ale Fabio coś za mną zobaczył i natychmiast się ode mnie odsunął, po czym zaczął biec w kierunku wejścia do agencji. Już wiem, co jest. Moja siostrunia wyszła. No cóż.
- Jeszcze nie skończyłam panie Coentrao. – powiedziałam do siebie i po prostu z stamtąd poszłam.

FABIO

   Podbiegłem do dziewczyny, która już miała w oczach łzy. Przeze mnie. Kurwa, czemu nie zareagowałem?! Już miałem ją do siebie przyciągnąć, kiedy wyciągnęła przed siebie ręce, żebym nawet do niej nie podchodził, po czym po prostu mnie wyminęła i zaczęła iść przed siebie. No nie!
- Noela, posłuchaj mnie! – krzyknąłem, kiedy zdążyła odejść jakieś pięć merów i od razu rzuciłem się w pogoń za nią.
- Nie! – warknęła, ale głos jej się załamał.
- Noe proszę, posłuchaj mnie! – nie mam zamiaru tak łatwo odpuścić. Dogoniłem ja i zastawiłem przejście.
- Nie rozumiesz, że masz mnie zostawić?! – krzyknęła i popatrzyła na mnie załzawionymi oczami.
- Do niczego nie doszło!
- Spierdalaj! – krzyknęła tak, ze niektórzy przechodnie odwrócili się w naszą stronę. Wyrwała mi się i poszła. Jak ja wszystko potrafię idealnie spierdolić!

NOELA

    Dojście do mieszkania zajęło mi piętnaście minut. Wiedziałam, że nigdy nie wygram z Carme. Znów dostaje to, czego chce. Księżniczka pragnie, księżniczka dostaje. Dlaczego to jest tak strasznie niesprawiedliwe?! Zamknęłam za sobą drzwi, oparłam o nie i po woli zsunęłam na podłogę. Podciągnęłam kolana pod brodę chowając w nich twarz. No i co ja mam teraz zrobić? A miało być tak pięknie.
      Siedziałam tak sobie na podłodze, do póki nie usłyszałam, jak ktoś puka do drzwi. Postanowiłam, że nie będę się ruszać, to wtedy ten ktoś sobie pójdzie. Jednak przy moim szczęściu było to oczywiście niemożliwe i natręt cały czas walił w moje drzwi.
- Kimkolwiek jesteś zostaw mnie w spokoju! – krzyknęłam.
- Noela, to ja. Clarisse. – usłyszałam z drugiej strony. Po woli podniosłam się i otworzyłam drzwi, jednak schowałam się za nimi. Postanowiłam uprzedzić Brazylijkę, żeby mi tu na zawał nie padła, jak mnie zobaczy.
- Clari słuchaj. Wyglądam tragicznie. – powiedziałam.
- Spokojnie dużo już widz … - nie zdążyła dokończyć, bo zamknęłam drzwi i pokazał się jej w pełni. – Co ci się stał ?! – krzyknęła, a ja po prostu od nowa się rozryczałam i rzuciłam przyjaciółce w ramiona. Nie wiem, jak, ale poprowadziła mnie do salonu i już po chwili leżałam głową na jej kolanach. – Powiesz mi, co się stało? – zapytała, kiedy zdążyłam się trochę uspokoić.
- Fabio … On … Carme … Port folio. – jąkałam się. Nie dałam rady wydusić z siebie słowa.
- Ciii … - powiedziała. – Ubieraj się idziemy na imprezę. – dodała po chwili namysłu.
- Ja nie mam zamiaru. – powiedziałam stanowczo.
- A mnie to mało obchodzi. – powiedziała z kpiącym uśmieszkiem. – idziemy tam i pokażesz temu kretynowi, że jesteś silna, bo jak się zdążyłam domyślić, to chodzi o Coentrao. – wtrąciła, kiedy chciałam coś powiedzieć.
- Mam z tobą jakieś szanse na wygraną? – zapytałam.
- Niee. – odpowiedziała stanowczo. – A teraz marsz mi się przebrać. Za godzinę będzie tu po nas Irina.
- No już dobra, dobra. – zaśmiałam się i powędrowałam do pokoju.
     Znalazłam jakiś zestaw, wzięłam kosmetyki i udałam się do łazienki. Związałam włosy w koka na środku głowy, odkręciłam kurki, stawiając na szybki prysznic. Kiedy go skończyłam umalowałam się, ubrałam i wróciłam do salonu. Jak się okazało Rosjanka była już u mnie i z niecierpliwością czekała, aż w końcu przyjdę i ja. Kiedy stanęłam w drzwiach od razu rzuciła się na mnie i z całej siły do siebie przytuliła. Czyli, że Clarisse jej powiedziała, to co wie. Nie wiele, ale zawsze to ona mnie wytłumaczyła jakoś i ja już nie będę musiała o tym mówić.
     Po pół godziny dotarłyśmy do domu Ronaldo. Ja oczywiście w dalszym ciągu nie byłam przekonana co do mojej obecności tutaj i nie omieszkałam uświadamiać w tym na każdym kroku dziewczyn, ale wiedziały lepiej i tym sposobem jestem.  Wysiadłyśmy z samochodu i powędrowałyśmy do drzwi. Irina nawet nie pukając otworzyła nam drzwi. No tak, przecież ona też tu mieszka.
   W środku byli już chyba wszyscy, nie pomijając partnerek piłkarzy i Fabio. On jednak chyba mnie nie zobaczył, bo stał przy barze i żywo gestykulując rozmawiał o czymś z chłopakami. No nie ważne. Zauważyłam gdzieś w oddali Karima, który flirtował z jakąś blondyną. Wkurzyło mnie to, bo pewnie nie przyprowadził Jacqueline, tylko jakiegoś pustaka, a blondynka męczy się sama w domu. Podeszłam do niego i odciągnęłam od lafiryndy po czym powędrowałam na balkon na pierwszym piętrze, gdzie nie było nikogo.
- Ej, ja tam niezłą sztukę wyrywałem w środku! – oburzył się Francuz.
- Ja ci dam niezłą sztukę ty szowinistyczna świnio! Najlepsza sztuka, jaką kiedykolwiek wyrwałeś właśnie siedzi u Cebie w domu, a ty masz zamiar zdradzić ja z jakimś pustakiem!   
- A co cie obchodzi?!
- A to, że Jacqueline to jedna z najlepszych osób, jaką kiedykolwiek poznałam i nie mam zamiaru patrzeć, jak marnuje sobie przy tobie życie! Zachowujesz się tak, jakby jej uczucia nie miały dla ciebie znaczenia! – nie miałam zamiaru na to patrzeć. Nie obchodziło mnie to, że właśnie przybiegli ty Fabio i Ronaldo, najprawdopodobniej po to, żeby ratować napastnika. – Zachowujesz się, jak gwiazda, którą nie jesteś!
- Spokojnie maleństwo, bo zaraz go zabijesz. – powiedział (chyba) mój chłopak i już chciał mnie złapać w pasie, ale momentalnie odwróciłam się i wbiłam wskazujący palec w jego klatkę piersiową.
- A ty nawet nie waż się mnie dotykać. – wysyczałam.
- Noe porozmawiaj ze mną. Przecież próbuję ci wytłumaczyć, że do niczego nie doszło.
- Nawet jeśli to i tak bardzo tego chciałeś. – wyplułam, jak najgorszą obelgę i powędrowałam do schodów. Nie mam zamiaru dalej przebywać w towarzystwie choćby jednego chłopaka.
    Wyszła na pole. Oczywiście chłopak powędrował za mną, bo jakże by inaczej. Już miałam wejść w zakręt, kiedy ktoś stanął mi naprzeciw. Jęknęłam, kiedy rozpoznałam tego kolesia z imprezy.
- Hej maleńka. Coś ci pokaże. – tyle powiedział, zanim nie przylgnął do mnie i z całej siły pocałował. Na początku nie zareagowałam, ale kiedy zrozumiałam, o co chodzi odepchnęłam go z całej siły.
- Co ty do kurwej nędzy odpierdalasz?! – krzyknęłam i uświadomiłam sobie, kto musiał na to wszystko patrzeć. Odwróciłam się i zobaczyłam Fabio, który patrzy na mnie z żalem, ale i … jakbym była najgorszym śmieciem tego świata. Zabolało. – Fabio … - wyszeptałam.
- To my później skończymy skarbie. – powiedział ten koleś i pocałował mnie w policzek po czym poszedł. Usłyszałam, jak Portugalczyk śmieje się kpiąco.
- Czyli, że to ja jestem tym złym? Może jednak nie. Ciekawy jestem, jak długo obrabiałaś mi dupe, a spotykałaś się z tym lalusiem. – powiedział z nienawiścią, jednak dało się wyczuć trochę żalu, który z całej siły próbował ukryć.
- Nie mów tak!
- A jak mam mówić?! Chciałem ci wytłumaczyć, że z twoją siostrą noc mnie nie łączy, a ty po prostu puszczasz się na prawo i lewo?! Myślałem, że jesteś inna. – ostatnie powiedział tak, że łzy stanęły mi w oczach.
- Dasz mi się wytłumaczyć? – wyszeptałam z nadzieją.
- A ty mi dałaś? – powiedział z żalem o czym po prostu odwrócił się i poszedł z powrotem do Cristiano na imprezę.
- Fabio ! – krzyknęłam na całe gardło, ale już się nie odwrócił. Straciłam go ! Na własne życzenie ! Zdjęłam buty szpilki i postanowiłam, że odwiedzę Jacqueline. W końcu i tak Karim na pewno nie wróci na noc, a ona będzie siedzieć sama. Po drodze wstąpiłam do jakiegoś alkoholowego i wyposażyłam się w odpowiedni zapas. Kiedy byłam już pod drzwiami Francuzki zapukałam z całej siły. Nie musiałam długo czekać, a otworzyła mi zapłakana dziewczyna.
- O, Noela. Co ty tu robisz i dlaczego płaczesz? – zapytała patrząc na mnie zdziwiona.
- No cóż. Tak jakby zerwałam z Fabio i mam ze sobą coś odpowiedniego na taką sytuację. – mówiąc to podniosłam do góry siatki z kilkunastoma piwami i wódką. Dziewczyna uśmiechnęła się lekko i otworzyła szerzej drzwi tym samym zapraszając mnie do środka. Bez wahania przystałam na jej propozycje i już po chwili siedziałyśmy w przestronnym salonie. Dziewczyna przyniosła kieliszki i jakieś dwa napoje po czym usiadła obok mnie.
- No to zaczynamy. – powiedziała. – Dlaczego zerwałaś z Fabio?

RANO

    Obudziło mnie słońce, które wpadało do pokoju przez niezasuniętą roletę. Podniosłam głowę, ale od razu tego pożałowałam. Poczułam się, jakby ktoś wbijał mi w banię noże, więc po prostu ją opuściłam. Próbowałam sobie przypomnieć gdzie jestem i dlaczego akurat w takim stanie. Nie minęło pięć minut, a obrazy z wczorajszej nocy zaczęły pojawiać mi się przed oczami. Opierdol Karima, wyjście z imprezy, gościu, zerwanie z Fabio, spotkanie z Jacqueline, pierwszy kieliszek, piwo, drugi kieliszek, piwo, trzeci kieliszek, piwo, koniec filmu. Po trzecim piwie już nic nie pamiętam.
    Po raz kolejny próbowałam się podnieść i tym razem udało mi się dojść do pozycji siedzącej. Zawsze to coś. Omiotłam spojrzeniem pokój i stwierdzam, że nie jest aż tak źle. Francuzka śpi na fotelu naprzeciwko, a wszystkie puszki i dwie butelki po wódce. Zauważyłam w jednej butelce jeszcze trochę napoju, więc wlekąc się jak to tylko możliwe doszłam do zbawienia i za jednym razem wszystko wypiłam. Postanowiłam, że obudzę przyjaciółkę, bo musimy posprzątać, zanim przyjdzie Karim.
- Jacqueline obudź się. – powiedziałam potrząsając lekko jej ramieniem. – Jest dziesiąta. Benzema zaraz przyjdzie. – dodałam, kiedy nie zauważyłam u niej żadnej reakcji na moje wcześniejsze słowa.
- Co? Aaa … - mruknęła po woli otwierając oczy. – Nie jest tak źle, wyrobie się. – dodała, kiedy już rozejrzała się po pokoju. – Jaki masz rozmiar ubrań? – zapytała.
- Trzydzieści osiem, a co? – zapytałam zdziwiona.
- Chodź na górę. Dam ci jakieś moje ubrania i weźmiesz prysznic, bo w takim stanie nie dam ci się pokazać ludziom. – powiedziała i uśmiechnęła się do mnie lekko, co odwzajemniłam.
    Po około pół godziny wychodziłam od dziewczyny już ubrana, jak człowiek. Pomyślałam, że zostawię jej moją sukienkę za ciuchy, które mam na sobie. Taka … mała wymiana. Szłam do domu, nie dzwoniłam po taksówkę, bo stwierdziłam, że muszę pomyśleć, a spacer dobrze mi zrobi. Po drodze, kiedy mijałam kiosk w oczy rzucił mi się jeden tytuł jakiegoś pismaka. Podeszłam więc do wystawy i przeczytałam go dokładnie. „Koniec wielkiej miłości piłkarza Realu Madryt i Noeli Nunez Rosa?”. Wmurowało mnie. Skąd oni wiedzieli, że się pokłóciliśmy? No tak, impreza, a hieny zawsze są tam, gdzie coś się dzieje i jest dużo Galaktycznych.
- Poproszę tamtą gazetę. – powiedziałam do starszego pana za okienkiem.

- Dwa euro. – odpowiedział. Zapłaciłam mu i czym prędzej pomaszerowałam do mieszkania. Jednak, kiedy stanęłam przed blokiem przeraziłam się nie na żarty. Pod moją klatką najwredniejsza sąsiadka, jaką mam stała przed drzwiami i laską odganiała …. Paparatzi. Oczywiście byłoby to śmieszne, gdyby nie fakt, że kiedy tylko zobaczył mnie zaczął biec w moją stronę. O nie tak dobrze to nie ma. Zaczęłam uciekać, aż trafiłam do parku. Weszłam na pierwsze lepsze drzewo i czekałam, aż  hieny zrezygnują. Nie mam zamiaru o niczym z nimi rozmawiać. A i są tego plusy. Będę przynajmniej mogła pomyśleć nad ewentualnym powrotem do Polski…

________________________________

Kuku !! ;D
Witam was w tym jakże sadystycznym miesiącu ...
Publikuję nowy rozdział ;D 
Na koniec wprowadzam mały szantaż, ponieważ czuję się niedowartościowana, a że ta "historyjka" dobiega po woli końca i ja zastanawiam się nad tym czy pisać następną to chcę zobaczyć, czy dacie rade ;p
Pozdrawiam, CrazyGirl. 

11 rozdział = 5 komentarzy 

5 komentarzy:

  1. sporo tu muszę nadrobić. czekaja mnie przyjemne lektury ;)
    Po długiej przerwie zapraszam na 9 rozdział Cristiano and Natalie.
    Pozdrawiam ;*
    http://cristiano-natalie-opowiadanie.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. Genialny rozdział!! :D Masz talent, zawsze to mówiłam :D Tylko niech nie wraca do Polski :>
    Czekam na kolejny! :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Cudowny blog i rozdział również! :) /Agata

    OdpowiedzUsuń
  4. Chcę więcej i więcej! Szkoda że niedługo koniec.. Bo to świetne opowiadanie, liczę że będą kolejne! ;) /Izaaa;3

    OdpowiedzUsuń
  5. Serdecznie zapraszam na 10 Cristiano and Natalie.

    http://cristiano-natalie-opowiadanie.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń