piątek, 27 września 2013

Seção Décimo Primeiro: "Nie szukaj mnie."

     Siedziałam sobie tak na drzewku, a hieny grasowały gdzieś dookoła. W końcu jednak mi się to znudziło. Przecież ile można robić to samo? No a w moim przypadku, to już w ogóle nie powinno się tego robić, bo źle się później dzieje. Czasami nawet bardzo. Sięgnęłam więc po ostatnią deskę ratunku i wyjęłam telefon z kieszeni. Wybrałam numer Sandry. Tym razem jednak odebrała.
- No hej. – usłyszałam jej rozbawiony głos. – Czy to coś ważnego? – dodała od razu. Nie no. Ostatni raz rozmawiałam z nią pół roku temu, a ta mi wyjeżdża z „czy to coś ważnego?”.
- Nie już nic ważnego. Po prostu zerwałam z Fabio, o tym, jak całowałam się z jednym z kolesi z naszej pierwszej imprezy w Madrycie, a teraz siedzę na drzewie w parku koło, mojego już mieszkania i jak chce poprosić o pomoc moją najlepszą przyjaciółkę, z którą rozmawiałam ostatni raz chyba pół roku temu, to ta w ogóle nie chce ze mną rozmawiać. No, ale to nic ważnego, o jak widać ja nie mam już najlepszej przyjaciółki. – powiedziałam na jednym wdechu. Łzy spływały obficie po moich policzkach. Mogłam się spodziewać, że zacznie coś do mnie mówić, tak ja to właśnie mówi, ale po prostu nacisnęłam czerwoną słuchawkę. Pierdolę, wracam do domu, do Polski. Zeszłam z drzewa, bo media też pierdole w tym właśnie momencie. Kiedy tylko mnie zobaczyli rzucili się, jak pięcioletnie dzieci na cukierki, ale miałam to po prostu w dupie. Szłam przed siebie wściekła, cała zapłakana i na nic nie zwracałam uwagi. Weszłam do klatki, a potem do domu. To znaczy chciałam, ale w ostatnim momencie złapała nie sąsiadka, która przeganiała reporterów z klatki. Zbyłam ją prostym, polskim „spierdalaj” i trzasnęłam za sobą drzwiami. Następnie zaszyłam się pod kołdrom w moim pokoiku, jedynym miejscu, w którym aktualnie czułam się w miarę normalnie. Ryczałam w poduszkę, jak głupia. Nie trwało to jednak długo, ponieważ zmęczona tym wszystkim po prostu usnęłam.
       Obudziłam się o dziewiętnastej. Zwlekłam się mozolnie z łóżka i poczłapałam do łazienki. Wzięłam ze sobą tylko jakieś kosmetyki i czyste ubrania. Postawiłam na ciepłą kąpiel z bąbelkami i świeczkami zapachowymi. Zapaliła, więc pachnidła, wlałam płyn do wody i sama do niej weszłam. Siedziałam sobie tak może piętnaście minut, kiedy komórka na pralce zaczęła wibrować, a na wyświetlaczu pojawiło się zdjęcie uśmiechniętej blondynki. Pomyślałam, że ona też powinna poczuć się chociaż raz tak, jak ja  ostatnim czasie, więc zamykając oczy po prostu zignorowałam dzwoniący przyrząd. Nie przeszkadzał mi dzwonek, ponieważ była to moja ulubiona piosenka. Po czwartym razie łaskawie uchyliłam łaskawie powieki i tym razem powitał mnie widok śmiejącego się Ramosa. No cóż. Niech próbują szczęścia dalej. Ja jak na razie nie zamierzam z nimi rozmawiać.
        Kiedy woda zaczęła robić się zimna wyszłam z wanny. Wytarłam i ubrałam we wcześniej przygotowane ubrania. Następnie zabrałam się za gaszenie świeczek. Kiedy już skończyłam to robić mój wzrok zatrzymał się na telefonie komórkowym. Podeszłam i wzięłam go do ręki. Nie wiem dokładnie, ile razy dzwonili, ale kiedy odblokowałam aparat oniemiałam. Pięćdziesiąt razy. Na zmianę. Szybko jednak się ogarnęłam. Jak chcą, to nawet sto razy sobie dzwonią, ja i tak nie odbiorę. Noela się obraziła. Posprzątałam łazienkę i jak burza wpadłam do swojego pokoju. Decyzję podjęłam już na początku mojego garowania na drzewie, a nieudana rozmowa tylko uświadomiła mnie w tym przekonaniu.
        Najpierw siadłam na komputer. Weszłam na stronę linii lotniczych i sprawdziłam, czy przypadkiem nie ma jakichś wolnych miejsc, jeszcze w tym tygodniu najlepiej. Udało się. Jedna jedyna osoba zrezygnowała. Wylot za pięć godzin. Zdążę na pewno. Kiedy miałam już kliknąć enter zawahałam się na krótką chwile, ale jednak w następnym momencie mój palec już naciskał klawisz. Bilet zabukowany.
     Wyłączyłam komputer i zwlekłam się z łóżka. Muszę przecież jeszcze zdążyć na odprawę, a to już za cztery godziny. Wzięłam walizkę i po kolei, jak leci zaczęłam pakować swoje rzeczy. O mieszkanie się nie martwię, bo i tak rodzice płacą rachunki, więc to czy ja tu jestem, czy mnie tutaj nie ma i tak nie zrobi im różnicy. Pakowanie zajęło mi około godziny. W sumie wyszło dwie duże walizki, jedna podręczna, laptop i aparat. Usiadłam na łóżku. Zostało mi jeszcze trzy godziny przygody w Madrycie. No cóż nie tak to wszystko miało wyglądać, ale mówi się trudno. Przynajmniej Sandra jest szczęśliwa z Ramosem. Pomimo tego żalu o to, że po prostu mnie zostawiła w głębi duszy i tak jest moją najlepszą przyjaciółką. W pewnym momencie wpadłam na pewien pomysł. Przecież nie mogę wyjechać od tak bez słowa, bo postawiliby całą Hiszpanię na nogi. Wzięłam pierwszą lepszą kartkę, która leżała na moim biurku i długopis z torebki. Napisałam krótki list i położyłam go tam, gdzie na pewno zostanie przez nich znaleziony, a mianowicie tam, gdzie wcześniej leżały zapasowe klucze do mieszkania, a mianowicie w kwiatku przed drzwiami. Weszłam z powrotem do domu i położyłam się z powrotem na łóżku. Mimo wszystko warto było tutaj przyjechać. Żałuję tylko dwóch rzeczy, ale raczej powinnam powiedzieć kontaktów z ludźmi. Tych dwóch straconych. No nic, co się stało, to się nie odstanie i nie warto płakać nad rozlanym mlekiem.
     Nawet nie zauważyłam, kiedy nadszedł czas, żeby wychodzić. Wzięłam telefon i zadzwoniłam po taksówkę. Za piętnaście minut siedziałam już na miejscu pasażera i jechałam w drogę powrotną do Gdańska. No cóż. WELCOME POLAND!

SANDRA (od końca połączenia z Noelą)

- Noela ! Noela słuchaj mnie !
- Coś się stało? – zapytał Ramos wchodzący do kuchni, ewidentnie przyciągnięty moim darciem.
- Noela zerwała z Fabio i musiał być to całkiem efektowny sposób, bo hieny ją dorwały i aktualnie siedzi na drzewie. – mruknęłam pomijając małą część o mnie, która dała mi dużo do myślenia. Sergio nic nie odpowiedział, tylko wrócił do salonu. Zaciekawiona jego cichym zachowaniem powędrowałam za nim. Okazało się, że usiadł przed komputerem i zaczął grzebać po plotkarskich stronach internetowych. Na jednej z nich, na stronie głównej był wielki nagłówek: „Koniec wielkiej miłości piłkarza Realu Madryt i Noeli Nunez Rosa?”. Popatrzyłam przerażona na mojego narzeczonego, który już otwierał artykuł, a potem zaczął czytać go na głos.
- „Jak wszystkim dobrze wiadomo Fabio Coentrao i Noela Nunez Rosa od ostatniego roku tworzyli bardzo zgrano i, jak się wszystkim wydawało, kochającą parę. Jednak wydarzenia wczorajszej nocy pokazały, że od jakiegoś czasu jednak im się nie najlepiej układało. Chodzi nam o to, że Noela wybiegła z imprezy organizowanej przez Cristiano Ronaldo, najprawdopodobniej z okazji wygranego meczu z Barceloną i zakwalifikowania się do tegorocznego Finału Ligi Mistrzów. Następnie na oczach Fabio pocałowała dosyć przystojnego Hiszpana. Z pewnych źródeł wiemy, że to Jose da Silva. Czyżby pannie Nunez Rosa znudził się romans z jednym z najsławniejszych piłkarzy świata? No cóż, jak widać najwyraźniej tak. Kiedy dziś chcieliśmy się czegokolwiek od niej dowiedzieć, ale po prostu uciekła do pobliskiego parku. My i jeszcze kilka innych stacji plotkarskich próbowaliśmy ją znaleźć, ale ukryła się dosyć dobrze. Po godnym poszukiwaniu, kiedy już mieliśmy skończyć, dziewczyna zeskoczyła z jednego z drzew. Oczywiście rzuciliśmy się w pościg za nią, ale zdążyła nam uciec do klatki. Czekajcie na dalsze informacje w tej sprawie, a jak na razie musicie zadowolić się kilkoma zdjęciami z wczorajszego wieczoru.
                                                                                                                              Anonim Z.”
- Ja pierdole. – to był jedyny komentarz, jaki udało mi się z siebie wydusić.
- No to nieźle go w chuja zrobiła. – skomentował Sergio. Obudziło mnie to jakby z transu.
- Zaraz, zaraz. Skoro ona tak zrobiła, to ja się zastanawiam, czym on sobie zasłużył. – warknęłam.
- Coś ty. Wierzysz w to, że on byłby coś w stanie jej zrobić? Jest zakochany, jak wariat, a ona po prostu na jego oczach go zdradziła. – oburzył się Sergio. Nic nie powiedziałam, tylko wkurzona jego teorią złapałam za myszkę i postanowiłam obejrzeć sobie z kim to Noe się całowała. Kiedy tylko zobaczyłam tego kolesia wkurwiłam się na Maksa.
- Co za pieprzony debil! – krzyknęłam na całe gardło tak, że blondyna odrzuciło.
- Znasz go? – zapytał zdziwiony.
- Nawet nie wiesz, jak bardzo. Jak byłyśmy na pierwszej imprezie w Madrycie, to on i jego kolega się do nas przyczepili. Jak widać nie zrozumiał sugestii Noeli, że nie chce go znać i zrobił jej świństwo. – opowiedziałam historię znajomości z naszymi „kolegami”. – Dzwonię do Noe.
30 minut później …
- Jeżeli zaraz nie odbierzesz, to cię zabije ! – darłam się, jak głupia do automatycznej sekretarki. Ode mnie nie chciała odebrać, więc dzwonie z numeru Ramosa, ale jak widać z nim tez nie chce gadać. – Nie chce odebrać. – mruknęłam do chłopaka wchodzącego do mojego pokoju, w którym aktualnie się znajduję.
- Słychać. – zaśmiał się. Chyba chciał mnie pocieszyć, ale cóż. Nie udało się.
- Jestem beznadziejna. – mruknęłam zakrywając twarz w dłoniach. Poczułam męskie dłonie oplatające mnie od tyłu.
- Nie jesteś. Przecież to nie twoja wina, że zerwali ze sobą. Nawet cię tam nie było.
- Ale ja nawet nie rozmawiałam z Noelą od pół roku. Jak była w tym parku, to do mnie zadzwoniła, a ja po prostu zapytałam, czy to coś ważnego.
- Każdy popełnia błędy. Ważne jest to, żeby umieć je naprawiać. – powiedział pocieszająco.
- W tym problem, że najprawdopodobniej ja nie będę miała okazji, żeby z nią porozmawiać. Obraziła się na mnie śmiertelnie.
- To może najpierw porozmawiamy z Fabio. – zaproponował. Pokiwałam przytakująco głową. Po dziesięciu minutach siedzieliśmy już w samochodzie Sergio i kierowaliśmy się w stronę domu Fabio.

SERGIO (godzina dziewiętnasta, dom Fabio)

    Nie bardzo wierzę w niewinność Noeli, no ale cóż. To najlepsza przyjaciółka mojej Sandry. Stanęliśmy na przeciwko drzwi do wielkiego domu i zapukałem w nie. Czekanie, aż ta panienka otworzy trwało dobrych pięć minut. Kiedy tylko go zobaczyliśmy szczęki nam opadły. Stał sobie, a na jego ramieniu uwieszona była Carme.
- Jak widać szybko zapomniałeś. – krzyknęła San i bezpardonowo władowała się do mieszkania mojego przyjaciela.
- Z dobrym towarzystwem to nie trudne. – zaśmiała się modelka. Jak sobie patrzę tak na nią i przypominam Noelę, to muszę stwierdzić, że ta druga jest zdecydowanie ładniejsza. Dobrze, że Coentrao nie umie czytać w myślach, bo byłby ze mnie zimny trup.
- Ej, spokojnie. Po co przyszliście Sergio? Jeżeli chcecie mówić, że Noela żałuje, to darujcie sobie, pocałowała tego kolesia na moich oczach. – powiedział mój przyjaciel.
- Ona nie zrobiła tego specjalnie! – krzyknęła na całe gardło moja narzeczona. Ta to ma przeponę.
- Jose mówił, że była na niego napalona od tej imprezy. – zarechotała brunetka.
- Nic jeszcze nie wspominałam o imprezie. – powiedziała z wrednym uśmiechem.
- Nie śmiej się tak! Przecież można było …
- Nie, nie można było. Wtedy jeszcze nikt nas nie znał, bo tak naprawdę nie wiedzieli o tym, że znamy chłopaków, więc nie byłyśmy rozpoznawalne w Hiszpanii, ani nigdzie indziej. – weszła jej w słowo blondynka.
- Och! Ty wredna szujo! – krzyknęła modelka, a w następnym momencie dostała w policzek z otwartej dłoni od mojej Sandry.
- Ja jestem szują, żmijo?! To nie ja rozwalam związki suko! – nie jest dobrze. Kiedy ona wymyśla epitet na każdym końcu zdania, to znaczy, że jest nieźle wkurwiona.
- Spokojnie! – wydarł się Fabio. – Może wytłumaczycie nam, o co chodzi!
- Ja myślę tak samo. – wtrąciłem się  w końcu do tej jakże przejmującej rozmowy.
- Otóż. Na samym początku, tak jak już ci mówiłam byłyśmy na imprezie w jednym z klubów. Tam przyczepili się do nas, jak mniemam dobrzy znajomi cudnej modeleczki. Widać nie przeszło jej to, że cały czas próbowała odbić cie Noeli, jak widać w końcu jej się udało. – ostatnie zdanie wypowiedziała patrząc prosto w oczy chłopaka.
- Ty wredna szmato!

FABIO (20 minut później, godzina do odlotu samolotu)

     Poty o powiedziała mi Sandra od razu wywaliłem Carme za drzwi. Tak właściwie, to sama się do mnie wprosiła. Wcale nie chciałem z nią rozmawiać. Z nikim nie chciałem rozmawiać. Najlepiej zaszyłbym się gdzieś głęboko w swoim pokoju. No, ale cóż. Co się stało, to się nie odstanie i aktualnie jedziemy do Noeli. Mam nadzieję, że będzie chciała chociaż ze mną porozmawiać.
     Sergio zaparkował przed blokiem. Wbiegłem na górę i chciałem otworzyć drzwi, ale niestety były zamknięte. Zacząłem w nie walić z całej siły, ale kiedy i to się nie udało sięgnąłem po ostatnią deskę ratunku.
- Noela otwórz, albo wywarze drzwi ! – kiedy nic się nie stało, właśnie chciałem zabrać się za obiecaną czynność, kiedy poczułem dłoń na ramieniu. – Co?! – warknąłem, kiedy tylko odwróciłem się przodem do Ramosa.
- Popatrz. – kiwną głową w lewą stronę. Zobaczyłem, jak Sandra grzebie za czymś w kwiatku i okazało się, że to kartka papieru.
Nie szukaj mnie, telefonu nie odbiorę, mimo wszystko cieszę się z pobytu w Madrycie.
Noela.
P.S. Nie ma mnie u rodziców, nie jestem głupia.”
- Jak widać spóźniliśmy się. – rzuciła po chwili ciszysz dziewczyna siedząca na podłodze.
    Oparłem się o drzwi, zjechałem po nich na wycieraczce i ukryłem twarz w dłoniach. Czy naprawdę tak to wszystko musiało się skończyć?
 _________________________________
Doberek x3
No to ten, tego ten ... nowy rozdział x3 
Trochę krótszy ;c
Oczywiście 5 komentarzy = 12 rozdział.
Co do drugiego bloga, to nie jestem jeszcze pewna, ale się pomyśli ... xD
Tak na oko zostało 2 - 3 rozdziałów + epilog. 
Nie wiem, jak to będzie, ale jakoś na pewno x3
No to dobrej nocki i do zobaczenia ;)

2 komentarze:

  1. WOW... mocne :)
    Dam ci radę. Piszesz świetnie. Jestem pod wrażeniem..., ale widzę, że komentarzy nie za wiele... nie martw się. Ja jak zaczynałam pisać to robiłam tak. Wchodziłam na różne blogi z katalogami i zgłaszałam mojego bloga... gdyby nie to teraz pewnie o moim opowiadaniu nikt by nie wiedział. Życzę ci szczęścia i weny :)
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. PS. polecam ci naprawdę znany katalog do umieszczania bloga http://katalog-opowiadan.blogspot.com/
      To dzięki niemu mój blog jakoś żyję :)

      Usuń