Siedziałam sobie tak
na drzewku, a hieny grasowały gdzieś dookoła. W końcu jednak mi się to
znudziło. Przecież ile można robić to samo? No a w moim przypadku, to już w
ogóle nie powinno się tego robić, bo źle się później dzieje. Czasami nawet
bardzo. Sięgnęłam więc po ostatnią deskę ratunku i wyjęłam telefon z kieszeni.
Wybrałam numer Sandry. Tym razem jednak odebrała.
- No hej. – usłyszałam
jej rozbawiony głos. – Czy to coś ważnego? – dodała od razu. Nie no. Ostatni
raz rozmawiałam z nią pół roku temu, a ta mi wyjeżdża z „czy to coś ważnego?”.
- Nie już nic ważnego.
Po prostu zerwałam z Fabio, o tym, jak całowałam się z jednym z kolesi z naszej
pierwszej imprezy w Madrycie, a teraz siedzę na drzewie w parku koło, mojego
już mieszkania i jak chce poprosić o pomoc moją najlepszą przyjaciółkę, z którą
rozmawiałam ostatni raz chyba pół roku temu, to ta w ogóle nie chce ze mną
rozmawiać. No, ale to nic ważnego, o jak widać ja nie mam już najlepszej
przyjaciółki. – powiedziałam na jednym wdechu. Łzy spływały obficie po moich
policzkach. Mogłam się spodziewać, że zacznie coś do mnie mówić, tak ja to
właśnie mówi, ale po prostu nacisnęłam czerwoną słuchawkę. Pierdolę, wracam do
domu, do Polski. Zeszłam z drzewa, bo media też pierdole w tym właśnie
momencie. Kiedy tylko mnie zobaczyli rzucili się, jak pięcioletnie dzieci na
cukierki, ale miałam to po prostu w dupie. Szłam przed siebie wściekła, cała
zapłakana i na nic nie zwracałam uwagi. Weszłam do klatki, a potem do domu. To
znaczy chciałam, ale w ostatnim momencie złapała nie sąsiadka, która
przeganiała reporterów z klatki. Zbyłam ją prostym, polskim „spierdalaj” i
trzasnęłam za sobą drzwiami. Następnie zaszyłam się pod kołdrom w moim pokoiku,
jedynym miejscu, w którym aktualnie czułam się w miarę normalnie. Ryczałam w
poduszkę, jak głupia. Nie trwało to jednak długo, ponieważ zmęczona tym
wszystkim po prostu usnęłam.
Obudziłam się o dziewiętnastej. Zwlekłam
się mozolnie z łóżka i poczłapałam do łazienki. Wzięłam ze sobą tylko jakieś
kosmetyki i czyste ubrania. Postawiłam na ciepłą kąpiel z bąbelkami i świeczkami
zapachowymi. Zapaliła, więc pachnidła, wlałam płyn do wody i sama do niej
weszłam. Siedziałam sobie tak może piętnaście minut, kiedy komórka na pralce
zaczęła wibrować, a na wyświetlaczu pojawiło się zdjęcie uśmiechniętej
blondynki. Pomyślałam, że ona też powinna poczuć się chociaż raz tak, jak
ja ostatnim czasie, więc zamykając oczy
po prostu zignorowałam dzwoniący przyrząd. Nie przeszkadzał mi dzwonek,
ponieważ była to moja ulubiona piosenka. Po czwartym razie łaskawie uchyliłam
łaskawie powieki i tym razem powitał mnie widok śmiejącego się Ramosa. No cóż.
Niech próbują szczęścia dalej. Ja jak na razie nie zamierzam z nimi rozmawiać.
Kiedy woda zaczęła robić się zimna
wyszłam z wanny. Wytarłam i ubrałam we wcześniej przygotowane ubrania. Następnie
zabrałam się za gaszenie świeczek. Kiedy już skończyłam to robić mój wzrok
zatrzymał się na telefonie komórkowym. Podeszłam i wzięłam go do ręki. Nie wiem
dokładnie, ile razy dzwonili, ale kiedy odblokowałam aparat oniemiałam.
Pięćdziesiąt razy. Na zmianę. Szybko jednak się ogarnęłam. Jak chcą, to nawet
sto razy sobie dzwonią, ja i tak nie odbiorę. Noela się obraziła. Posprzątałam
łazienkę i jak burza wpadłam do swojego pokoju. Decyzję podjęłam już na
początku mojego garowania na drzewie, a nieudana rozmowa tylko uświadomiła mnie
w tym przekonaniu.
Najpierw siadłam na komputer. Weszłam
na stronę linii lotniczych i sprawdziłam, czy przypadkiem nie ma jakichś
wolnych miejsc, jeszcze w tym tygodniu najlepiej. Udało się. Jedna jedyna osoba
zrezygnowała. Wylot za pięć godzin. Zdążę na pewno. Kiedy miałam już kliknąć
enter zawahałam się na krótką chwile, ale jednak w następnym momencie mój palec
już naciskał klawisz. Bilet zabukowany.
Wyłączyłam komputer i zwlekłam się z
łóżka. Muszę przecież jeszcze zdążyć na odprawę, a to już za cztery godziny.
Wzięłam walizkę i po kolei, jak leci zaczęłam pakować swoje rzeczy. O
mieszkanie się nie martwię, bo i tak rodzice płacą rachunki, więc to czy ja tu
jestem, czy mnie tutaj nie ma i tak nie zrobi im różnicy. Pakowanie zajęło mi
około godziny. W sumie wyszło dwie duże walizki, jedna podręczna, laptop i
aparat. Usiadłam na łóżku. Zostało mi jeszcze trzy godziny przygody w Madrycie.
No cóż nie tak to wszystko miało wyglądać, ale mówi się trudno. Przynajmniej
Sandra jest szczęśliwa z Ramosem. Pomimo tego żalu o to, że po prostu mnie
zostawiła w głębi duszy i tak jest moją najlepszą przyjaciółką. W pewnym
momencie wpadłam na pewien pomysł. Przecież nie mogę wyjechać od tak bez słowa,
bo postawiliby całą Hiszpanię na nogi. Wzięłam pierwszą lepszą kartkę, która
leżała na moim biurku i długopis z torebki. Napisałam krótki list i położyłam
go tam, gdzie na pewno zostanie przez nich znaleziony, a mianowicie tam, gdzie
wcześniej leżały zapasowe klucze do mieszkania, a mianowicie w kwiatku przed
drzwiami. Weszłam z powrotem do domu i położyłam się z powrotem na łóżku. Mimo
wszystko warto było tutaj przyjechać. Żałuję tylko dwóch rzeczy, ale raczej
powinnam powiedzieć kontaktów z ludźmi. Tych dwóch straconych. No nic, co się
stało, to się nie odstanie i nie warto płakać nad rozlanym mlekiem.
Nawet nie zauważyłam, kiedy nadszedł czas,
żeby wychodzić. Wzięłam telefon i zadzwoniłam po taksówkę. Za piętnaście minut
siedziałam już na miejscu pasażera i jechałam w drogę powrotną do Gdańska. No
cóż. WELCOME POLAND!
SANDRA (od
końca połączenia z Noelą)
- Noela ! Noela
słuchaj mnie !
- Coś się stało? –
zapytał Ramos wchodzący do kuchni, ewidentnie przyciągnięty moim darciem.
- Noela zerwała z
Fabio i musiał być to całkiem efektowny sposób, bo hieny ją dorwały i aktualnie
siedzi na drzewie. – mruknęłam pomijając małą część o mnie, która dała mi dużo
do myślenia. Sergio nic nie odpowiedział, tylko wrócił do salonu. Zaciekawiona
jego cichym zachowaniem powędrowałam za nim. Okazało się, że usiadł przed
komputerem i zaczął grzebać po plotkarskich stronach internetowych. Na jednej z
nich, na stronie głównej był wielki nagłówek: „Koniec wielkiej miłości piłkarza
Realu Madryt i Noeli Nunez Rosa?”. Popatrzyłam przerażona na mojego narzeczonego,
który już otwierał artykuł, a potem zaczął czytać go na głos.
- „Jak wszystkim dobrze wiadomo Fabio Coentrao
i Noela Nunez Rosa od ostatniego roku tworzyli bardzo zgrano i, jak się
wszystkim wydawało, kochającą parę. Jednak wydarzenia wczorajszej nocy
pokazały, że od jakiegoś czasu jednak im się nie najlepiej układało. Chodzi nam
o to, że Noela wybiegła z imprezy organizowanej przez Cristiano Ronaldo,
najprawdopodobniej z okazji wygranego meczu z Barceloną i zakwalifikowania się
do tegorocznego Finału Ligi Mistrzów. Następnie na oczach Fabio pocałowała
dosyć przystojnego Hiszpana. Z pewnych źródeł wiemy, że to Jose da Silva.
Czyżby pannie Nunez Rosa znudził się romans z jednym z najsławniejszych
piłkarzy świata? No cóż, jak widać najwyraźniej tak. Kiedy dziś chcieliśmy się
czegokolwiek od niej dowiedzieć, ale po prostu uciekła do pobliskiego parku. My
i jeszcze kilka innych stacji plotkarskich próbowaliśmy ją znaleźć, ale ukryła
się dosyć dobrze. Po godnym poszukiwaniu, kiedy już mieliśmy skończyć,
dziewczyna zeskoczyła z jednego z drzew. Oczywiście rzuciliśmy się w pościg za
nią, ale zdążyła nam uciec do klatki. Czekajcie na dalsze informacje w tej
sprawie, a jak na razie musicie zadowolić się kilkoma zdjęciami z wczorajszego
wieczoru.
Anonim
Z.”
- Ja pierdole. – to był jedyny
komentarz, jaki udało mi się z siebie wydusić.
- No to nieźle go w chuja zrobiła. –
skomentował Sergio. Obudziło mnie to jakby z transu.
- Zaraz, zaraz. Skoro ona tak zrobiła,
to ja się zastanawiam, czym on sobie zasłużył. – warknęłam.
- Coś ty. Wierzysz w to, że on byłby coś
w stanie jej zrobić? Jest zakochany, jak wariat, a ona po prostu na jego oczach
go zdradziła. – oburzył się Sergio. Nic nie powiedziałam, tylko wkurzona jego
teorią złapałam za myszkę i postanowiłam obejrzeć sobie z kim to Noe się
całowała. Kiedy tylko zobaczyłam tego kolesia wkurwiłam się na Maksa.
- Co za pieprzony debil! – krzyknęłam na
całe gardło tak, że blondyna odrzuciło.
- Znasz go? – zapytał zdziwiony.
- Nawet nie wiesz, jak bardzo. Jak
byłyśmy na pierwszej imprezie w Madrycie, to on i jego kolega się do nas
przyczepili. Jak widać nie zrozumiał sugestii Noeli, że nie chce go znać i
zrobił jej świństwo. – opowiedziałam historię znajomości z naszymi „kolegami”.
– Dzwonię do Noe.
30 minut później …
- Jeżeli zaraz nie odbierzesz, to cię
zabije ! – darłam się, jak głupia do automatycznej sekretarki. Ode mnie nie
chciała odebrać, więc dzwonie z numeru Ramosa, ale jak widać z nim tez nie chce
gadać. – Nie chce odebrać. – mruknęłam do chłopaka wchodzącego do mojego
pokoju, w którym aktualnie się znajduję.
- Słychać. – zaśmiał się. Chyba chciał
mnie pocieszyć, ale cóż. Nie udało się.
- Jestem beznadziejna. – mruknęłam
zakrywając twarz w dłoniach. Poczułam męskie dłonie oplatające mnie od tyłu.
- Nie jesteś. Przecież to nie twoja
wina, że zerwali ze sobą. Nawet cię tam nie było.
- Ale ja nawet nie rozmawiałam z Noelą
od pół roku. Jak była w tym parku, to do mnie zadzwoniła, a ja po prostu
zapytałam, czy to coś ważnego.
- Każdy popełnia błędy. Ważne jest to,
żeby umieć je naprawiać. – powiedział pocieszająco.
- W tym problem, że najprawdopodobniej
ja nie będę miała okazji, żeby z nią porozmawiać. Obraziła się na mnie
śmiertelnie.
- To może najpierw porozmawiamy z Fabio.
– zaproponował. Pokiwałam przytakująco głową. Po dziesięciu minutach
siedzieliśmy już w samochodzie Sergio i kierowaliśmy się w stronę domu Fabio.
SERGIO (godzina dziewiętnasta, dom
Fabio)
Nie bardzo wierzę w niewinność Noeli, no ale cóż. To najlepsza
przyjaciółka mojej Sandry. Stanęliśmy na przeciwko drzwi do wielkiego domu i
zapukałem w nie. Czekanie, aż ta panienka otworzy trwało dobrych pięć minut.
Kiedy tylko go zobaczyliśmy szczęki nam opadły. Stał sobie, a na jego ramieniu
uwieszona była Carme.
- Jak widać szybko zapomniałeś. –
krzyknęła San i bezpardonowo władowała się do mieszkania mojego przyjaciela.
- Z dobrym towarzystwem to nie trudne. –
zaśmiała się modelka. Jak sobie patrzę tak na nią i przypominam Noelę, to muszę
stwierdzić, że ta druga jest zdecydowanie ładniejsza. Dobrze, że Coentrao nie
umie czytać w myślach, bo byłby ze mnie zimny trup.
- Ej, spokojnie. Po co przyszliście
Sergio? Jeżeli chcecie mówić, że Noela żałuje, to darujcie sobie, pocałowała
tego kolesia na moich oczach. – powiedział mój przyjaciel.
- Ona nie zrobiła tego specjalnie! –
krzyknęła na całe gardło moja narzeczona. Ta to ma przeponę.
- Jose mówił, że była na niego napalona
od tej imprezy. – zarechotała brunetka.
- Nic jeszcze nie wspominałam o
imprezie. – powiedziała z wrednym uśmiechem.
- Nie śmiej się tak! Przecież można było
…
- Nie, nie można było. Wtedy jeszcze
nikt nas nie znał, bo tak naprawdę nie wiedzieli o tym, że znamy chłopaków,
więc nie byłyśmy rozpoznawalne w Hiszpanii, ani nigdzie indziej. – weszła jej w
słowo blondynka.
- Och! Ty wredna szujo! – krzyknęła modelka,
a w następnym momencie dostała w policzek z otwartej dłoni od mojej Sandry.
- Ja jestem szują, żmijo?! To nie ja
rozwalam związki suko! – nie jest dobrze. Kiedy ona wymyśla epitet na każdym
końcu zdania, to znaczy, że jest nieźle wkurwiona.
- Spokojnie! – wydarł się Fabio. – Może wytłumaczycie
nam, o co chodzi!
- Ja myślę tak samo. – wtrąciłem się w końcu do tej jakże przejmującej rozmowy.
- Otóż. Na samym początku, tak jak już
ci mówiłam byłyśmy na imprezie w jednym z klubów. Tam przyczepili się do nas,
jak mniemam dobrzy znajomi cudnej modeleczki. Widać nie przeszło jej to, że
cały czas próbowała odbić cie Noeli, jak widać w końcu jej się udało. –
ostatnie zdanie wypowiedziała patrząc prosto w oczy chłopaka.
- Ty wredna szmato!
FABIO (20 minut później, godzina do
odlotu samolotu)
Poty o powiedziała mi Sandra od razu wywaliłem Carme za drzwi. Tak
właściwie, to sama się do mnie wprosiła. Wcale nie chciałem z nią rozmawiać. Z
nikim nie chciałem rozmawiać. Najlepiej zaszyłbym się gdzieś głęboko w swoim
pokoju. No, ale cóż. Co się stało, to się nie odstanie i aktualnie jedziemy do
Noeli. Mam nadzieję, że będzie chciała chociaż ze mną porozmawiać.
Sergio zaparkował przed blokiem. Wbiegłem na górę i chciałem otworzyć
drzwi, ale niestety były zamknięte. Zacząłem w nie walić z całej siły, ale
kiedy i to się nie udało sięgnąłem po ostatnią deskę ratunku.
- Noela otwórz, albo wywarze drzwi ! –
kiedy nic się nie stało, właśnie chciałem zabrać się za obiecaną czynność,
kiedy poczułem dłoń na ramieniu. – Co?! – warknąłem, kiedy tylko odwróciłem się
przodem do Ramosa.
- Popatrz. – kiwną głową w lewą stronę.
Zobaczyłem, jak Sandra grzebie za czymś w kwiatku i okazało się, że to kartka
papieru.
„Nie szukaj mnie, telefonu nie odbiorę, mimo
wszystko cieszę się z pobytu w Madrycie.
Noela.
P.S. Nie ma mnie u rodziców, nie jestem głupia.”
- Jak widać spóźniliśmy się. – rzuciła po
chwili ciszysz dziewczyna siedząca na podłodze.
Oparłem się o drzwi, zjechałem po nich na wycieraczce i ukryłem twarz w
dłoniach. Czy naprawdę tak to wszystko musiało się skończyć?
_________________________________
Doberek x3
No to ten, tego ten ... nowy rozdział x3
Trochę krótszy ;c
Oczywiście 5 komentarzy = 12 rozdział.
Co do drugiego bloga, to nie jestem jeszcze pewna, ale się pomyśli ... xD
Tak na oko zostało 2 - 3 rozdziałów + epilog.
Nie wiem, jak to będzie, ale jakoś na pewno x3
No to dobrej nocki i do zobaczenia ;)